Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: atakuje Aleksander Śliwka

Puchar Świata siatkarzy. Włochy - Polska: no i plum! Czwarta wygrana Biało-Czerwonych

Krzysztof Sędzicki

Wygląda na to, że lubimy siatkarską kuchnię włoską, niezależnie od pory i miejsca jej spożywania. Polscy siatkarze pokonali w Fukuoce Włochów 3:0 w piątej kolejce turnieju o Puchar Świata. To była czwarta wygrana ekipy Vitala Heynena na turnieju.

Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że trener Gianlorenzo Blengini na turniej do Japonii nie zabrał takich graczy jak Filippo Lanza, Osmany Juantorena, Iwan Zajcew, Simone Giannelli i jeszcze wielu innych, lecz przecież po naszej stronie również podczas tego turnieju brakuje kilku wiodących postaci. Siatkarze z Półwyspu Apenińskiego mieli na koncie już dwie porażki przed starciem z Polakami. W pierwszej serii gier ulegli Japończykom, a w drugiej - Amerykanom.

Czytaj też: Wilfredo Leon miał cel na mecz z Włochami

We włoskich barwach podczas Pucharu Świata mógł zadebiutować Dick Kooy, którego znamy z gry nie tylko w reprezentacji Holandii, ale również - a być może nawet przede wszystkim - w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. 32-letni skrzydłowy w latach 2009-2015 grał dla Pomarańczowych, a w 2016 roku rozpoczął starania o włoskie obywatelstwo. Wszystko potoczyło się niemal zgodnie z planem i trener Blengini mógł z niego skorzystać już w Japonii.

Trener Vital Heynen postanowił tym razem od początku postawić na Marcina Komendę na pozycji rozgrywającego. Okazało się to bardzo dobrym posunięciem, bo nikt z kolegów nie miał prawa narzekać ani na liczbę, ani na jakość otrzymanych piłek do ataku. Różnicę pomiędzy obiema ekipami od samego początku widać było przede wszystkim w przyjęciu zagrywki. Biało-Czerwoni w tym elemencie grali pewnie, a to przekładało się na całą resztę.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #3: Uratowana kariera. Tomasz Kaczor wicemistrzem świata 

Polscy zawodnicy czuli się zdecydowanie lepiej w ofensywie. Znakomite zawody rozgrywał Aleksander Śliwka, na którego także od początku postawi trener Heynen. Okazało się, że była to bardzo dobra decyzja, bo w całym meczu leworęczny przyjmujący  Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle zanotował najlepszy współczynnik akcji wygranych do przegranych. W pierwszej partii Biało-Czerwoni pozwolili zdobyć rywalom zaledwie osiemnaście punktów.

W drugiej obraz gry raczej nie uległ zmianie. Po raz kolejny uwagę zwracała dyspozycja środkowych. Karol Kłos i Jakub Kochanowski zarówno po pierwszym, jak i po drugim secie mogli pochwalić się stuprocentową skutecznością w ataku. Znakomicie wypadali też zawodnicy na skrzydłach. Aby rozpędzić zespół po zmianie stron więcej piłek dostawali Kurek z Leonem i to już pozwoliło oddalić się na 3-4 punkty. W końcówce prowadzenie to się jeszcze powiększyło, a na finiszu drugiej części gry osiągnęło tyle samo punktów, co na końcu pierwszej.

Nieco większy opór Włosi stawiali w trzecim secie, przede wszystkim w drugiej jego fazie. Nieco więcej piłek udało się skończyć Kooyowi i Oreste Cavuto, ale gdy przyszedł decydujący fragment, Polacy odpalili blok i kontrę. Od stanu 19:19 Biało-Czerwoni wygrali sześć akcji, a rywale zaledwie trzy. To był bardzo dobry mecz reprezentacji Polski w każdym elemencie. Zwycięstwo w trzech partiach z Italią było czwartą wygraną mistrzów świata w turnieju.

Teraz przed ekipą trenera Heynena dwa dni przerwy. Następne spotkanie Polacy zagrają w środę, 9 października z Rosją.

Włochy - Polska 0:3 (18:25, 18:25, 22:25)

Włochy: Sbertoli, Kooy, Candellaro, Nelli, Cavuto, Anzani, Balaso (libero) oraz Antonov, Russo, Pinali.

Polska: Komenda, Śliwka, Kochanowski, Kurek, Leon, Kłos, Zatorski (libero) oraz Drzyzga, Muzaj, Szalpuk.

< Przejdź na wp.pl