Mordercze treningi przyniosły skutek

Dariusz Cieślak

Kiedy na początku ubiegłego sezonu dwudziestoletni Bartosz Kurek przechodził do Skry Bełchatów miał na swoim koncie już mistrzostwo Europy kadetów, tytuł najbardziej wartościowego zawodnika tego turnieju i miano ogromnego talentu. Posiadał jednak wtedy jeszcze wyraźne braki w jednym elemencie. W jakim? Po sobotnim spotkaniu z reprezentacją Turcji, chyba mało kto w to uwierzy.

Mankamentem młodego przyjmującego Skry było w tamtym okresie przyjęcie. Przyjście Bartosza Kurka do Bełchatowa zgrało się w czasie z zakupem przez klub mistrza Polski maszyny do zagrywania. Urządzenie wyrzucające piłki z prędkością nawet do 125 km/h, miało służyć rzecz jasna ćwiczeniu przyjęcia.

Tak zawodnik, jak i sam prezes klubu, Konrad Piechocki, nie ukrywali, że na początku sezonu najczęstszym użytkownikiem maszyny był właśnie Kurek. Twierdził, że ma w tym elemencie najwięcej do poprawienia i praktycznie po każdym treningu zostawał ćwiczyć przyjęcie. Pierwsze efekty widać było już pod koniec 2008 roku, kiedy w poszczególnych spotkaniach PlusLigi jego skuteczność w tym elemencie przekraczała 50 procent.

W sobotnim spotkaniu z Turcją, Bartek miał 68 proc. skuteczności w ataku i - co najistotniejsze - 73 proc. przyjęcia pozytywnego, w tym aż 60 proc. perfekcyjnego. Jednym słowem, oglądając mistrzostwa Europy w Izmirze jesteśmy świadkami, jak utalentowany chłopak z Wałbrzycha staje się zawodnikiem kompletnym.

< Przejdź na wp.pl