PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

To najlepsze, co mogło się Stochowi przytrafić. Jeden czynnik, a jak ważny [OPINIA]

Szymon Łożyński

Właśnie takiego konkursu, po seryjnym pechu do warunków w pierwszej części sezonu, potrzebował Kamil Stoch. W mistrzostwach Polski oglądaliśmy najlepszą wersję 35-latka, a jego powrót do wysokiej formy sygnalizuje zwłaszcza drugi skok.

Obawiano się, czy rozgrywanie mistrzostw Polski w tak wietrznych warunkach jak w czwartkowy wieczór w Wiśle, ma sens. Okazało się, że ma, zwłaszcza dla Kamila Stocha. Dla niego zawody z takimi skokami okazały się czymś najlepszym, co mogło go spotkać na tydzień przed 71. Turniejem Czterech Skoczni. 

Najpierw w 1. serii trzykrotny mistrz olimpijski wykorzystał bardzo mocny wiatr pod narty, i mimo wcale niewysokiej belki startowej, poleciał aż na 138. metr. To był lot w granicach rekordu skoczni! W finale Stoch wylądował 12,5 metra bliżej, ale paradoksalnie ten skok zagwarantował mu złoty medal mistrzostw Polski, a co ważniejsze, przekonanie, że jego forma zmierza we właściwym kierunku. 

Dlaczego? W drugiej serii Stoch z niskiej 11. belki (z podobnego rozbiegu skakali najlepsi zawodnicy podczas listopadowej inauguracji Pucharu Świata) i z wiatrem w plecy uzyskał 125,5 metra. Poleciał o 2 metry dalej niż Piotr Żyła, jeden z najlepszych skoczków obecnego sezonu, który swoją próbę na 123,5 metra oddał w podobnych warunkach do kolegi z kadry. 

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom
 

I właśnie ich bezpośredni pojedynek, ostatecznie rozstrzygnięty o 0,5 punktu na korzyść Kamila Stocha, najlepiej obrazuje, że dwukrotny mistrz świata wraca na właściwe tory i w 71. Turnieju Czterech Skoczni może nieźle namieszać. Tym bardziej, że nie będzie w gronie głównych faworytów po tym, co działo się w pierwszej części Pucharu Świata. 

Trzeba pamiętać, że w tym pierwszym okresie zimowej rywalizacji Kamil Stoch był największym pechowcem do warunków. Jego dwie wpadki, 40. miejsce w Titisee-Neustadt i 39. pozycja w Engelbergu, nie wynikały ze słabszej formy tylko z arcytrudnych warunków wietrznych, w jakich musiał oddać swoje skoki. Bardziej miarodajne, co pokazały mistrzostwa Polski w Wiśle, były dwie 8. pozycje Stocha w konkursach w Titisee-Neustadt i Engelbergu. 

Nie zmieniam zdania, że nadal to Kubacki (nie wystartował w Wiśle z powodu przeziębienia) i Żyła są polskimi liderami na 71. Turniej Czterech Skoczni. Nie skreślajmy jednak Kamila Stocha. Złoty medal mistrzostw kraju bardzo go podbuduje, zasiądzie do świątecznego stołu z przekonaniem, że rzeczywiście jego forma zmierza w dobrym kierunku. A zyskujący na pewności siebie trzykrotny mistrz olimpijski, to niezbyt dobra informacja dla rywali...

Jedno jest pewne - po roku przerwy, gdy nasi zawodnicy nie imponowali formą i nie jechali do Niemiec i Austrii jako faworyci, Biało-Czerwoni znów powinni odegrać pierwszoplanowe role w tych prestiżowych zawodach. Szykujmy się na ogromne emocje już od 28 grudnia. Piąte zwycięstwo polskiego skoczka w TCS w ostatnich siedmiu sezonach? To bardzo realny scenariusz. 

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Kubacki opuścił mistrzostwa. Nagle odezwała się jego żona!
Stoch nieoczekiwanie zakończył wywiad. Nie chciał zbyt dużo zdradzać
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl