Schlierenzauer największym wygranym weekendu w Kuusamo

Szymon Łożyński

Przez trzy dni rywalizacji na Rukatunturi wielu skoczków oddało tylko jedną próbę. W tym czasie Schlierenzauer mógł spokojnie pracować nad swoją formą w Lillehammer. Co oprócz świetnego manewru Austriaka zapamiętamy jeszcze z wietrznej Finlandii?

Największy problem: silny wiatr na Rukatunturi (HS 142) 

Od początku tygodnia konkursy w Kuusamo stały pod dużym znakiem zapytania. Prognozy pogody nie pozostawiały złudzeń. Przez wszystkie trzy dni rywalizacji zawodom miał towarzyszyć silny wiatr. Niestety, tym razem prognozy sprawdziły się w stu procentach. Wiatr storpedował rywalizację. W czwartek i piątek skoczkowie nie oddali żadnej próby. W sobotę z wielkimi problemami został rozegrany trening, ale już pierwsza seria została przerwana po skokach 43 zawodników.

[nextpage]

Największe zaskoczenie: problem z rozbiegiem skoczni

W sobotę oprócz wiatru organizatorzy zmagali się z wodą zalegającą w rozbiegu. Takie kłopoty nie wystawiają najlepszego świadectwa Finom. Przy dzisiejszych systemach mrożenia, sytuacja w której trening czy zawody są przerywane na kilkadziesiąt minut z powodu problemów z rozbiegiem, jest nie do zaakceptowania. Wszystko mogło zakończyć się jeszcze większą kompromitacją organizatorów, gdyby nie trenerzy. To właśnie Łukasz Kruczek i jego koledzy po fachu oraz Walter Hofer pomogli przygotować rozbieg. Całą sytuację najlepiej podsumował Marek Rudziński. - Finowie mają system mrożenia, który mrozi wtedy, gdy jest mróz - dosadnie stwierdził komentator.

[nextpage]

Największy wygrany: Gregor Schlierenzauer 

Po słabszym występie w Klingenthal Austriak odpuścił zawody w Finlandii i udał się do Lillehammer, by spokojnie potrenować przed kolejnym weekendem Pucharu Świata. Takie posunięcie okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Podczas gdy większość skoczków tylko bezradnie przyglądała się powiewającym na skoczni flagom, Schlierenzauer mógł spokojnie poprawiać swoje błędy. Czy treningi pomogły rekordziście pod względem pucharowych wiktorii, przekonamy się w Norwegii.

[nextpage]

Najwięksi pechowcy: Andreas Kofler i Marat Żaparow

Sobotnia, ostatecznie anulowana, pierwsza seria konkursu nie miała wiele wspólnego ze sprawiedliwą rywalizacją. Skoczkowie bardziej walczyli w niej o przetrwanie niż o odległość. Największe problemy po wyjściu z progu mieli dwaj wyżej wymienieni zawodnicy. Obaj w powietrzu otrzymali silne podmuchy i cudem uratowali się przed poważnymi upadkami. Być może próba Austriaka przestraszyła sędziów, bowiem po niej żaden skoczek nie odbił się już od belki startowej na Rukatunturi.

[nextpage]

Największy optymizm: skoki Biało-Czerwonych w treningu

Mimo wszystkich perturbacji warto było poczekać do soboty przynajmniej na trening. Seria próbna zaświeciła bowiem światełko w tunelu nad formą Polaków. Bardzo dobrze spisali się w niej Piotr Żyła (132 metry) i Kamil Stoch (135 metrów). Podopieczni Łukasza Kruczka nieźle spisali się także w anulowanej pierwszej serii. W momencie przerwania konkursu aż czterech z nich było w czołowej dziesiątce, a pozycję tuż za wirtualnym podium zajmował Klemens Murańka (121 metrów).
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl