Newspix / Rafal Oleksiewicz / PressFocus / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Maciej Kot

Maciej Kot nie ma pretensji do Horngachera. "Też bym siebie nie wystawił"

Michał Jankowski

Maciej Kot nie pojedzie na MŚ do Seefeld. Zawodnik nie ma pretensji do Stefana Horngachera. - Gdybym ja był trenerem, to też bym siebie nie wystawił w konkursach - powiedział.

Dla Macieja Kota brak powołania do kadry na mistrzostwa świata w Seefeld to duży cios. Skoczek pogodził się jednak z decyzją trenera Stefana Horngachera i zamierza walczyć, aby uratować końcówkę sezonu.

- Niestety przyszedł moment, że trzeba przyznać się do porażki i plan nie wypalił. Rozmawialiśmy długo z trenerem. Mam ogromny szacunek do Stefana, że był w stanie otwarcie o tym ze mną porozmawiać. Mogliśmy obrać dwie drogi. Podjęliśmy decyzję, że pojadę na Puchar Kontynentalny i jest to dla mnie jakieś wyzwanie - powiedział Maciej Kot w rozmowie z TVP Sport.

Czytaj także: "W obecnej dyspozycji skakałby tylko na treningach". Stefan Horngacher o powodach decyzji ws. Macieja Kota

Kot mógł pojechać na mistrzostwa świata, ale nie miał szans na występ w konkursach. - Mogłem pojechać tylko po to, aby brać udział w oficjalnych treningach, jednak skoków byłoby mało i nie jest to wyzwanie jakiego bym oczekiwał. Jeżeli nie mogę skakać w zawodach, to najlepszym wyjściem jest powrót do Pucharu Kontynentalnego. Obrałem drogę walki do końca. Nie jestem typem zawodnika, który chce jechać na mistrzostwa po to, aby spędzić dwa tygodnie w dobrym hotelu. Chcę pokazać trenerowi, że może na mnie liczyć w kolejnych konkursach - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Spięcia z Adamem Małyszem? Były pilot miał na nie sposób  

Kot liczy, że udział w Pucharze Kontynentalnym pozwoli mu powrócić do lepszej formy. - To duży krok w tył, powrót do "szkoły narciarskiej", aby mieć jakiś cel, powalczyć o podium i żeby dobrymi wynikami wywalczyć sobie miejsce na Raw Air. Sezon się nie kończy i chcę go zakończyć pozytywnym akcentem - powiedział.

Czytaj także: Adam Małysz optymistą. "Ostatni sprawdzian przed mistrzostwami świata wypadł obiecująco"

Maciej Kot nie ukrywa, że jest rozczarowany, ale rozumie decyzję Horngrachera i nie ma do niego żalu. - Każdy widzi jaka jest sytuacja. Jak najbardziej akceptuję decyzję trenera, bo gdybym ja był trenerem, to też bym siebie nie wystawił w konkursach. To bardzo boli. Głównym zadaniem jest pogodzenie się z tym i zapomnienie o tym. Nie jest to łatwe gdy człowiek cały rok pracuje i nie ma rezultatu i musi przyznać się do porażki. Trzeba to zaakceptować, wyciągnąć wnioski i walczyć dalej. Sezon jeszcze się nie kończy - zakończył.

W niedzielnym konkursie w Willingen Maciej Kot zajął 30. miejsce.
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl