Ten człowiek ma wprowadzić Polskę do elity hokeja. Jego syn gra dla Niemiec

Redakcja

W Niemczech święcił największe sukcesy i to właśnie dla tego kraju gra jego syn, który marzy o karierze w lidze NHL. Teraz Jacek Płachta może sprawić, że Polacy znowu pokochają hokej na lodzie.

Newspix.pl/Pressfocus/Norbert Barczyk
Polski hokej na lodzie od lat zmaga się z kryzysem. Nie ma wielkiego zainteresowania kibiców, kluby często mają problemy finansowe, a liga nie cieszy się dobrą reputacją. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Jest nią reprezentacja Polski, która od 23 do 29 kwietnia walczyć będzie o powrót do elity.

Biało-Czerwoni rozpoczynają rywalizację w mistrzostwach świata Dywizji IA, które zostaną rozegrane w katowickim Spodku. Nasi hokeiści grają z Włochami (ten mecz już za nami - szczegóły tutaj), Koreą Południową, Słowenią, Austrią i Japonią.

Czytaj także: MŚ w hokeju: Kto wywalczy awans do elity?

Do Elity awansuje najlepszy zespół katowickiego turnieju. Druga drużyna także ma szansę na występy wśród najlepszych w 2017 r., ale musi poczekać na wyniki tegorocznych mistrzostw elity. Jeśli Niemcy i Francja (organizatorzy MŚ elity 2017) nie znajdą się na dwóch ostatnich miejscach, wówczas także drugi zespół zmagań w Dywizji IA uzyska awans.

Czy w gronie szczęśliwców znajdzie się Polska? Wierzy w to selekcjoner Jacek Płachta. To człowiek, który przywrócił nadzieję w polski hokej. Poznajcie jego losy.

[nextpage]

Getty Images/Alexander Heimann
Płachta urodził się w Chorzowie, pierwsze kroki na tafli stawiał w GKS-ie Katowice. W stolicy Górnego Śląska spędził cztery lata. W tym czasie grał już w juniorskich reprezentacjach Polski. Pod koniec pobytu w tym klubie zadebiutował też w seniorskiej kadrze.

Jego talent dostrzegli Niemcy. W 1990 roku trafił do EHC Freiburg. Od razu stał się tam ważną postacią. Spędził w tym klubie cztery lata i przeniósł się do Landshut Canibals. Już w drugim sezonie osiągnął wielki sukces w postaci wicemistrzostwa Niemiec.

W Niemczech spędził resztę kariery. Przez lata grał w najwyższej lidze naszych zachodnich sąsiadów (DEL), choć często zmieniał kluby. W 2004 roku zdobył brązowy medal mistrzostw Niemiec z Freezers Hamburg. W dorobku ma także mistrzostwo zaplecza ekstraklasy z Kassel Huskies.

Jak w tym czasie wiodło mu się w drużynie narodowej?

[nextpage]

W reprezentacji Polski był jedną z największych gwiazd, obok Mariusza Czerkawskiego. Z Biało-Czerwonymi wystąpił w dziesięciu turniejach mistrzostw świata. Które imprezy wspomina najlepiej?

- Na pewno dwa turnieje, które rozgrywane były w Spodku w 1997 i 2000 roku. Pochodzę z Katowic, więc występ w mistrzostwach świata we własnym mieście to było duże przeżycie. Grałem praktycznie w domu, na trybunach były komplety widzów, więc takie chwile pozostają na zawsze w pamięci - wspomina w "Dzienniku Zachodnim".

W tym drugim turnieju strzelił gola w spotkaniu z Niemcami, a Polacy sprawili dużą niespodziankę, wygrywając 6:2 (na powyższym filmie od 3:38). Najlepszy występ zanotował jednak siedem lat później, gdy zdobył hat-tricka przeciwko Kazachstanowi.

[nextpage]

Newspix.pl/Przegląd Sportowy/Tomasz Markowski
W tamtych czasach polski hokej jeszcze się liczył na międzynarodowej arenie. Wielkim wydarzeniem był awans do Elity w 2001 roku. Rok później nasi hokeiści pojechali do Szwecji, ale niestety nie zachowali miejsca wśród najlepszych. Uplasowali się na 14. miejscu i wypadli z Elity. Od tego czasu bezskutecznie do niej pukają.

- Awans do elity w 2001 roku był znaczącym sukcesem naszej reprezentacji i tylko szkoda, że tak krótko w niej byliśmy - przyznaje Płachta w "Sporcie".

Ostatni sezon hokeista z Katowic rozegrał w Kassel Huskies w 2009 roku. Szybko jednak znalazł nowy sposób na życie.

[nextpage]

Newspix.pl/Edytor.net/Michał Chwieduk
Jacek Płachta wiedział, że po zakończeniu zawodowej kariery chce zostać przy hokeju. Poświęcił się pracy trenera, a jego pierwszym klubem był HC GKS Katowice, a więc drużyna, w której się wychował. W kolejnych latach prowadził też GKS Tychy i 1928 KTH Krynica.

Z czasem słynny hokeista został włączony do sztabu reprezentacji Polski. Początkowo był asystentem Igora Zacharkina, ale po dwóch latach mianowano go numerem jeden. Płachta objął drużynę, która dopiero co wydostała się z dna, wygrywając mistrzostwa świata Dywizji IB (trzeci poziom).

W ubiegłym roku Biało-Czerwoni całkiem udanie spisali się w Dywizji IA. Udało się wykonać cel minimum, a więc zapewnić utrzymanie. Ba, nasi hokeiści do końca walczyli o awans. Gdyby pokonali w ostatnim meczu Węgrów (w regulaminowym czasie gry, za trzy punkty), już w tym roku graliby w elicie. Niestety ulegli im 1:2.

W lutym 2016 r. ekipa Płachty wygrała pierwszy turniej kwalifikacyjny do IO 2018. Kibice znowu zaczęli wierzyć w polski hokej.

Nie wszystkim jednak podoba się to, że syn trenera naszej drużyny narodowej gra... dla Niemców.

[nextpage]

Getty Images/Martin Rose
Matthias Plachta talent do hokeja odziedziczył po ojcu. 24-latek urodził się i wychował w Niemczech. Od początku nie miał wątpliwości, że chce reprezentować ten kraj. W pełni rozumie to jego ojciec.

- On się tam urodził i wychował jako hokeista. Z roku na rok walczył o dostanie się do reprezentacji młodzieżowych. Nie miał planów, by grać w Polsce. W Niemczech mieszkał, żył, to było i nadal jest jego środowisko. Od reprezentacji U-18, przez tę U-20 dostał się do seniorskiej. Nie mogłem mu udzielać takich rad: „Może w Polsce zagrasz”. To była jego decyzja. Nie mogła być inna, tym bardziej że z powodu przepisów IIHF-u przez dwa lata musiałby grać w polskiej lidze, by móc zagrać w naszej reprezentacji - tłumaczył ojciec w "Fakcie".

Młody Płachta ma szansę zrobić większą karierę od ojca. W maju ubiegłego roku trafił do NHL, do klubu Arizona Coyotes. Na debiut w najsilniejszej lidze świata musi jeszcze poczekać. Niedawno przeszedł do Pittsburgh Penguins, ale od razu został oddany do zespołu farmerskiego Wilkes-Barre/Scranton Penguins. Tam "Plachti" ma się ograć, aby potem spróbować przebić się do NHL.

[nextpage]

Newspix.pl/Fokusmedia/Michał Chwieduk
Trener Polaków ma szansę zapisać się w historii naszego hokeja na lodzie. Stanie się tak, gdy ze swoimi podopiecznymi awansuje do Elity. Punkty trzeba zbierać od samego początku, by nie powtórzyła się sytuacja z ubiegłego roku (przegraliśmy na inaugurację z Włochami).

- Na każdy mecz wychodzimy z myślą o wygranej, ale czy zwyciężymy we wszystkich? Tego nikt nie zagwarantuje, więc nie wybiegam w przyszłość. Koncentrujemy się na naszej grze, bo to jest najważniejsze. W ostatnich meczach to było naszym atutem. Musimy grać swój hokej i odpowiednio reagować na to, co zrobi przeciwnik. Ale oczywiście każdy ma swoje marzenia... - mówi w "Sporcie".

Awans do elity z pewnością sprawi, że Płachta nadal będzie selekcjonerem. A jeśli się nie uda? Bardzo prawdopodobne jest, że trener dostanie pracę w Niemczech.

[nextpage]

Mopo.de
Niedawno pojawiły się informacje, że Płachtę widzi w swoich szeregach Hamburg Freezers. Klub poszukuje nowego asystenta pierwszego trenera. To ma być człowiek z doświadczeniem, który zna niemiecką ekstraklasę. Selekcjoner Polaków spełnia te kryteria, rozegrał przecież aż 648 meczów w DEL. Czy przyjmie ofertę?

- Na razie nie było żadnych rozmów. Skupiam się na przygotowaniu mojej drużyny do mistrzostw świata. Dopiero potem zobaczymy - krótko komentuje w niemieckich mediach.

Pozostaje zatem trzymać kciuki, aby Polska weszła do upragnionej Elity. To marzenie nie tylko Płachty, ale też wszystkich kibiców, którzy tęsknią za mocnym hokejem w naszym kraju.

Opracował CYK

< Przejdź na wp.pl