Lewandowski nie był pierwszy. Urban też kiedyś upokorzył wielki Real Madryt

Redakcja

Ten jeden występ sprawił, że do dziś, gdy Jan Urban przyjeżdża do Pampeluny, wszystkie drzwi są dla niego otwarte. Przypomnijmy ten wyjątkowy wieczór w piłkarskiej karierze obecnego trenera Lecha.


Cztery bramki z Realem Madryt to coś, co wzbudza wielki szacunek, czego nikt nigdy nie odbierze Robertowi Lewandowskiemu. Kibice zapamiętają ten wieczór do końca życia. Zawodnik Bayernu Monachium nie jest jednak jedynym polskim piłkarzem, który upokorzył hiszpańskiego giganta.

Smak zwycięstwa z Realem Madryt doskonale pamięta Jan Urban. Szkoleniowiec Lecha Poznań, który w ten weekend kończy 54 lata (14 maja), w grudniu 1990 roku strzelił trzy gole na Santiago Bernabeu i na zawsze zapisał się w sercach kibiców Osasuny Pampeluna.

- Było dużo meczów, w których zdobywałem po dwie bramki, ale trzy - tylko wtedy w Madrycie. Dlatego ten mecz mogę uznać za ukoronowanie całej kariery, za starcie, z którym zawsze będę kojarzony - przyznał po latach w rozmowie z realmadryt.pl.

Na kolejnych stronach przypominamy historię tego szczególnie wyjątkowego wieczoru w karierze Urbana.

[nextpage]

Był 30 grudnia 1990 roku. Hiszpańska prasa nie miała wątpliwości, że to będą kolejne trzy punkty Realu. Tymczasem Osasuna przyjechała do Madrytu wyjątkowo pewna siebie i od pierwszych minut zepchnęła ekipę legendarnego Alfredo Di Stefano do obrony.

Po pierwszej połowie trybuny Santiago Bernabeu milczały, ponieważ Urban dwukrotnie pokonał bramkarza "Królewskich". Najpierw trafił głową z rzutu rożnego, a później uwolnił się spod opieki obrońcy i sam wykończył akcję pięknym strzałem zza pola karnego.

Mimo korzystnego rezultatu Osasuna po przerwie nie zamierzała się bronić. W 52. minucie Urban po raz kolejny pokazał, że jest w wyśmienitej formie. Efektownie podciął piłkę nad bramkarzem i skompletował hat-tricka. W 57. gospodarzy dobił Inigo Larrainzar i niespodzianka stała się faktem.

Piłkarze Realu zostali pożegnani przez swoich fanów głośnymi gwizdami. Tymczasem ekipa Osasuny świętowała największe wyjazdowe zwycięstwo w historii.

[nextpage]

Fot. PAP/EPA

Były kamery, wywiady, szampan lejący się strumieniami, a później huczna impreza w Pampelunie. - Prawie całe miasto nas przywitało. Ludzie wyszli na ulice, wszystkie lokale były otwarte. Świętowaliśmy nie tylko po samym meczu, ale przez całego Sylwestra i cały Nowy Rok - opowiedział Urban.

Osasuna później obchodziła rocznicę tego wyjątkowego wydarzenia. A Urban otrzymał od fanów wyjątkowy prezent. - Dostałem specjalną książkę, która składa się ze wszystkich wycinków z gazet, które ukazały się przed tym spotkaniem - zdradził obecny szkoleniowiec Lecha.

Urban przytoczył również zabawną historię z trenerem Realu Madryt w roli głównej. - Alfredo di Stefano był tak zdezorientowany po porażce, że przez pomyłkę wsiadł do naszego autokaru - wyjawił.

[nextpage]

Fot. PAP/EPA

Urban po latach nie ma wątpliwości, że kluczem do sukcesu w tym meczu było nastawienie drużyny.

- Główną rolę w naszym przypadku odegrało doświadczenie, silna psychika i wiara we własne umiejętności. Gdy jest się pewnym siebie, dużo lepiej gra się na takich obiektach - powiedział.

Nogi mu się nie trzęsły, gdy wychodził na Santiago Bernabeu, ponieważ miał okazję grać w Realem już wcześniej, m.in. w barwach Górnika Zabrze w Pucharze Zdobywców Pucharów.

- Gdybym wtedy grał po raz pierwszy na tym stadionie, ten mecz mógłby wyglądać w moim wykonaniu całkiem inaczej. Jednak gdy przyjeżdża się tam już któryś raz, to łatwiej jest się oswoić z publicznością, można zagrać na większym luzie - przyznał.

[nextpage]


Hat-trick Urbana w Madrycie odbił się szerokim echem. Polski piłkarz podobno przebierał w ofertach wielkich klubów. W pewnym momencie zgłosiła się po niego sama Barcelona.

- Naprawdę byłem na liście życzeń Johanna Cryuffa. Teraz, po zakończeniu kariery piłkarskiej, nie muszę być już taki skromny, więc mogę przyznać, że uznawano mnie wtedy za jednego z najlepszych obcokrajowców grających w Primera Division - wyznał.

Oficjalnej oferty jednak nigdy nie dostał, czego bardzo żałuje.

- Być może, gdybym miał w tym czasie menedżera, ta historia potoczyłaby się inaczej. Zagrać w drużynie Cruyffa byłoby wielką przyjemnością. Uważam, że poradziłbym sobie, bo grałem przeciwko Barcelonie wiele razy i naprawdę nie miałem się czego wstydzić - stwierdził.

Urban w Osasunie grał do 1995 roku. Potem występował w Realu Valladolid, CD Toledo, VfB Oldenburg oraz Górniku Zabrze. Dziś jest trenerem Lecha Poznań.

Opracował PS

< Przejdź na wp.pl