Piłkarz Anderlechtu wywołał skandal na lotnisku. Wpadł w szał, krzyczał "bomba"
Anthony Vanden Borre wywołał ogromne zamieszanie na lotnisku Zaventem w Brukseli. Gracz Anderlechtu spóźnił się na odprawę przed lotem na Kretę. Gdy dowiedział się, że nie może wsiąść do samolotu, przestał panować nad sobą.
- Piłkarz zwyzywał pracowników lotniska, groził im. Miał krzyczeć "bomba" oraz "lotnisko", choć nie jest do końca jasne w jakim kontekście. Potem powiedział również: "Kupię sobie samolot i będę sam latał" - relacjonuje portal www.7sur7.be.
Przerażeni pracownicy wezwali policję. Vanden Borre dopiero wtedy się uspokoił i przeprosił za swoje zachowanie. Po złożeniu wyjaśnień został puszczony wolno. Nie poniesie żadnych konsekwencji.
Do incydentu doszło w zeszłym tygodniu, ale dopiero teraz o sprawie poinformowały belgijskie media. Co na to klub piłkarza?
- Anderlecht nie miał pojęcia o tym incydencie. Zamierzamy przeprowadzić własne śledztwo, aby wszystko wyjaśnić - przedstawili swoje stanowisko szefowie klubu z Brukseli.
Swoje dodał także na Twitterze sam sportowiec.
- Gów... prawda w mediach. Wyprostujcie wszystkie fakty - napisał.
Vanden Borre może mieć poważny problem. Belgijski obrońca w ostatnich miesiącach był odsunięty od pierwszej drużyny Anderlechtu za obrażanie swoich kolegów z drużyny oraz członków sztabu szkoleniowego.
Wcześniej 28-latek również sprawiał problemy dyscyplinarne. W KRC Genk został zesłany do rezerw, bo zamiast zejść z boiska w meczu z SV Zulte Waregem przybijał sobie "piątki" z rywalem i zupełnie zignorował trenera, który chciał go zmienić.
Vanden Borre to 28-krotny reprezentant Belgii i członek drużyny, która brała udział w mistrzostwach świata w Brazylii w 2014 roku.
Opracował PS
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdor reprezentacji Belgii zmienił fryzurę. Został blondynem!