Getty Images

Granat wybuchł mu w ręce, stracił dłoń. 10 lat później został mistrzem olimpijskim

Redakcja

Węgierski zawodnik, Karoly Takacs, przeżył tragedię, która innych wpędziłaby w depresję do końca życia. On jednak nie myślał o porzuceniu sportu i dokonał czegoś niezwykłego.

W Polsce ten sportowiec jest mało znany, choć jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku występował na zawodach w naszym kraju. Na Węgrzech jest bohaterem narodowym, który przeszedł do historii olimpijskiego sportu. Historia Karoly Takacsa pokazuje, że wszystko jest możliwe.

Węgierski sportowiec jest jednym z trzech zawodników, którym udało się - mimo niepełnosprawności - sięgnąć po krążek na igrzyskach. Dokonał tego na igrzyskach w 1948 roku w Londynie.

Szansę na medal miał już wcześniej, jednak w Berlinie - w 1936 roku - nie wystartował. Był sierżantem, a zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami w zawodach występować mogli jedynie oficerowie. Być może jego losy potoczyłyby się inaczej, gdyby pojawił się na IO.

Ta druga

Był już wtedy uznanym sportowcem. Zaczynał od podnoszenia ciężarów i narciarstwa, jednak postawił na strzelectwo. W czasie igrzysk w Niemczech miał 26 lat, uznał więc, że zdąży jeszcze pojawić się na olimpijskiej arenie, skoro tym razem się nie udało. Po imprezie w Berlinie Węgrzy zmienili przepisy i w Tokio, igrzyskach zaplanowanych na rok 1940 (potem organizację przekazano Helsinkom), Takacs miał już wystąpić. Nic z tego jednak nie wyszło. I nie chodziło tylko o drugą wojnę światową.

W 1938 roku węgierski strzelec odbywał służbę wojskową. Podczas ćwiczeń eksplodował mu w ręce wadliwie skonstruowany granat. Takacs przez miesiąc przebywał w szpitalu. Doznał na tyle poważnych urazów prawej, "strzelającej" ręki, że nie udało jej się uratować. Amputowano mu nie tylko prawą dłoń, ale i przedramię.

ZOBACZ: Ewa Swoboda: za cztery lata finał jest mój! Obiecuję!

Nie popadł w depresję, choć musiał zaczynać wszystko od nowa. Takacs nie przyznał się, że potajemnie zaczął ćwiczyć lewą ręką. Szybko po opuszczeniu szpitala wrócił na strzelnicę. Wolał jednak nikomu o tym nie mówić. Przypuszczalnie nie chciał rozgłosu na wypadek, gdyby nie udało mu się osiągnąć odpowiedniej formy.

- Postanowiłem dużo wcześniej, że moja prawa ręka będzie najlepiej strzelającą ręką na świecie. W nowej sytuacji zmieniło się tyle, że teraz najlepiej strzelająca miała zostać ta druga - mówił.

Nie chciał także wyrazów współczucia. W 1939 roku pojawił się na mistrzostwach kraju, czym zaskoczył wszystkich rywali. Sądzili, że przybył jedynie ich dopingować. Był nastawiony bojowo, nerwowo reagował na litość, jaką mu okazywano. - Nie przyjechałem tu, żeby was oglądać. Chcę z wami walczyć i wygrać - mówił.

Jego występ był zaskoczeniem, bo nikt nie dowiedział się o jego treningach lewą ręką. Został mistrzem Węgier, co przekonało go, że może jeszcze powalczyć na arenie międzynarodowej. Krajowy tytuł zdobył jeszcze 34 razy w całej swojej karierze.

Faworyt był jeden

Szykował się na występ na igrzyskach w 1940 roku, ale zarówno te, jak i zaplanowane na 1944 rok, zostały odwołane ze względu na wojnę. Na olimpijskiej arenie mógł pojawić się dopiero w 1948 roku w Londynie. Jechał z nadzieją na złoty medal, choć w konkurencji pistoletu szybkostrzelnego 25 m był inny, wielki faworyt - Argentyńczyk Enrique Diaz Valiente, mistrz i rekordzista świata.

[nextpage]

On też był ciekawy, kim jest jednoręki zawodnik. Pytał Takacsa, na co liczy w stolicy Anglii i co jest w stanie pokazać. - Przyjechałem, żeby się tego dowiedzieć i przy okazji czegoś nauczyć - mówił Takacs.

Węgier strzelał idealnie. Sięgnął po złoto, bijąc przy tym rekord świata. Valiente mówił potem do dziennikarzy, że Takacs pokazał, jak szybko uczy się od innych, zasłużenie zdobywając złoty medal. Cztery lata później Węgier znowu nie miał sobie równych i wygrał strzelanie z pistoletu szybkostrzelnego na igrzyskach w Helsinkach.

W całej historii igrzysk lepszy w strzelaniu był od niego jedynie Ralf Schumann, niemiecki trzykrotny złoty medalista olimpijski (Barcelona 1992, Atlanta 1996, Ateny 2004). Wynik Węgra wyrównał Józef Zapędzki, złoty medalista z Meksyku (1968) i Monachium (1972).

Polak, Józef Zapędzki, wyrównał osiągnięcie słynnego Węgra (fot. newspix.pl).
Takacs startował jeszcze na olimpiadzie w Melbourne, gdzie zajął ósme miejsce. Nie miało to jednak dla niego znaczenia. Najważniejsze było to, że pozbierał się po tragedii i błyskawicznie wrócił do sportu.

- Nigdy nie zastanawiałem się "dlaczego ja". Wolałem całą złość przenieść na strzelnicę. Nie miałem zamiaru spędzić reszty życia w domu i oglądać ludzi litujących się nad jednorękim byłym sportowcem. Po wyjściu ze szpitala wszystko mnie bolało, ale miałem cel i to popychało mnie do ćwiczeń - powiedział po zakończeniu igrzysk w Australii.

Podczas zawodów w 1952 roku był nie tylko zawodnikiem, ale i trenerem. Prowadzona przez niego Węgierka Szilard Kun zdobyła na tej samej imprezie srebrny medal. Wrócił także do armii, gdzie doszedł do stopnia podpułkownika. Zmarł w 1976 roku w Budapeszcie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: efektowny gol... bramkarza Bayernu. Neuer jak Lewandowski

 

< Przejdź na wp.pl