Groźny wypadek syna Kliczki. Zaatakował go aligator
16-letni syn legendy boksu, który pracuje w zoo na Florydzie jako wolontariusz, miał dużo szczęścia. Podczas karmienia groźnych zwierząt mógł stracił palce prawej ręki.
Jegor-Daniel Kliczko, syn Witalija Kliczki, byłego mistrza świata w boksie w wadze ciężkiej, miał groźnie wyglądający wypadek w Parku Narodowym Everglades niedaleko Miami na Florydzie. 16-latek został ugryziony w dłoń przez aligatora podczas karmienia.
Syn słynnego pięściarza pracuje w tamtejszym zoo jako wolontariusz i opiekuje się aligatorami. Do jego obowiązków należy m.in. dawanie jedzenia zwierzętom, które nie należą do przyjaznych człowiekowi. - Nastolatek rzucał aligatorom żywność, kiedy jeden z nich ugryzł go w prawą rękę - czytamy w popularnym brytyjskim dzienniku "Daily Mail".
Podczas wypadku w parku ucierpiała dłoń młodzieńca i konieczna była interwencja chirurga. Na ręce młodego Kliczki znalazło się kilka szwów. Lekarz podobno stwierdził, że pacjent miał dużo szczęścia, iż nie stracił palców.
Jegor-Daniel skomentował incydent z humorem. - Zasada numer jeden, gdy pracujesz jako opiekun aligatorów. Jeśli aligator Erwin chce jedzenia, daj mu jedzenie. Mam za to niebieskie szwy - napisał na jednym z portali społecznościowych.
Syn obecnego mera Kijowa mieszka w USA. Uczy się w prestiżowej szkole prywatnej Ransom Everglades, gdzie za rok nauki trzeba zapłacić ponad 34 tys. dolarów (ok. 138 tys. złotych).
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zdjęcie Joanny Jóźwik podbija internet