Materiały prasowe / Polski Związek Tenisowy/Olga Pietrzak / Na zdjęciu: Magdalena Fręch

Los nie był łaskawy. Liderka rankingu kontra mistrzyni Polski

Dominika Pawlik

Magdalena Fręch przyzwyczaiła się już do występów w turniejach WTA. Trafiała na wysoko rozstawione tenisistki, ale z Igą Świątek ani z liderką rankingu jeszcze nie grała.

Choć do czołowej setki rankingu zapukała rok temu i rozgościła się w niej na dobre, jej droga do tego miejsca była nieco inna niż u pozostałych polskich tenisistek. Magdalena Fręch do turnieju WTA w Warszawie zakwalifikowała się dzięki dobremu rankingowi. 

Jednak w imprezie tej rangi debiutowała w kwietniu 2013 roku, wówczas jeszcze tylko w eliminacjach i dzięki dzikiej karcie. Nie miała wtedy nawet 16 lat! Większość fanów tenisa pewnie zastanawiała się, kim jest ta dziewczyna? Nic dziwnego, bo zwykle o nadziejach mówi się przy okazji startów w juniorskich turniejach wielkoszlemowych. Fręch wystąpiła w takiej imprezie tylko raz, bez większych sukcesów. 

Często, choć nie zawsze, triumfy czy chociaż finały najważniejszych juniorskich turniejów sprawiają, że prędzej czy później słyszymy o bohaterach w seniorskim tenisie. Fręch poszła inną drogą, od razu zaczęła starty w imprezach rozgrywanych pod egidą ITF. 

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski 

W kwietniu 2014 roku jej nazwisko pojawiło się w rankingu, a w grudniu była już w ósmej setce. Droga do miejsca, w którym jest, wymagała ogromu cierpliwości. 

Jak mantrę powtarzane przez sportowców słowa o nabieraniu doświadczenia, patrząc na to, co na korcie pokazuje Fręch, mają sens. Kilka lat temu w materiale wideo na kanale PZT wyjawiła, że jej największą wadą jest to, że ma za mało cierpliwości. Teraz na próżno się tego doszukiwać. 

- Jej tenis jest oparty na regularności i to naprawdę fajnie się ogląda. Spokojnie w kolejnych szlemach możemy obserwować ją w drugich tygodniach - mówiła o Magdalenie Fręch Agnieszka Radwańska, obserwując jej poczynania podczas Esvelo 96. Narodowych Mistrzostw Polski w Bytomiu. 

Fręch w Bytomiu wygrała, podobnie jak rok i dwa lata wcześniej. W turniejach tym nie brały udziału co prawda Iga Świątek ani Magda Linette, ale Fręch co roku pokazuje, że z pozostałych tenisistek na razie nikt jej nie może zagrozić. Procentuje właśnie to doświadczenie, które latami zbierała w międzynarodowych imprezach. 

Jej znakiem rozpoznawczym jest szeroki uśmiech. Sama jako swoją zaletę wskazuje poczucie humoru. Bezsprzecznie do starcia ze Świątek podejdzie z pozytywnym nastawieniem. Co prawda z raszynianką jeszcze nigdy na światowych kortach się nie spotkała, nie miała okazji też rywalizować z liderką rankingu.

Na koncie ma jednak występy z tenisistkami z topu. W ubiegłym roku w Indian Wells postawiła niezwykle trudne warunki Karolinie Pliskovej, zajmującej wówczas 3. miejsce. Kilka tygodni temu rywalizowała z byłym numerem 1 i zwyciężczynią wielkoszlemową, Andżeliką Kerber. Niemka straciła mnóstwo sił i po wyniszczającym spotkaniu wygrała w trzech setach, do pięciu w decydującej partii. 

Nawet jeśli Fręch przegra ze Świątek w I rundzie BNP Paribas Poland Open, to nie zmieni faktu, że to kolejna tenisistka, na którą w kolejnych miesiącach, a nawet latach, będziemy mogli spoglądać ze spokojem. Przyniesie dużo radości. 

Czytaj też:
Kibice na to czekali. Wiemy, o której zagra Iga Świątek
Ta kwota robi wrażenie. Tyle zebrali Iga Świątek i przyjaciele
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl