Mogę grać bez majtek? - galeria tenisowych dziwactw

Wielu tenisistów znamy z zachowań, które dla niezainteresowanych sportem widzów mogą wydawać się zabawne i całkowicie nieuzasadnione. Jednak gdy w grę wchodzą ogromne emocje, nawet najdziwniejsze rytuały i przesądy pozwalają chociaż na chwilowy spadek stresu.


Serena Williams, ma 30 lat i 13 tytułów wielkoszlemowych (foto EPA)

Zdecydowanie najlepiej kojarzonym z przesądami zawodnikiem jest Rafael Nadal. Hiszpan, jeszcze niedawno, przed wykonaniem serwisu najpierw ze szwajcarską precyzją podciągał skarpetki, następnie "regulował" wciskające się między pośladki spodenki, aby na końcu poprawić przewiązane opaską włosy. Rafa ma również obsesję na punkcie butelek od napojów. Zmieniając strony, bierze podobno po łyku dwóch rodzajów wody, aby następnie ustawić butelki w równej linii, etykietami w kierunku części kortu, z której będzie serwował. Nie ma się więc co dziwić, że przez długi czas zastanawiano się, czy jego sponsor mu za to czasem nie płaci...

Specjalne metody koncentracji w trakcie spotkania? Coś na ten temat dobrze wiedzą Novak Đoković i Marion Bartoli. Serb, szukając skupienia, potrafi w nieskończoność odbijać piłeczkę przed swoim serwisem. Czasem robi to nawet ponad 20 razy! Zupełnie inną metodę ma Francuzka. 27-letnia mieszkanka Genewy przed każdym swoim serwisem najpierw biega w miejscu, aby następnie wykonać kilkanaście dynamicznych podskoków. Podobno wpoił jej to ojciec, Walter. O innych przyzwyczajeniach z dzieciństwa (zawody z bratem, kto dźwignie więcej zakupów w supermarkecie) opowiada Bartoli w poniedziałkowej "L'Équipe".

Kim Clijsters przyznała kilka lat temu, że w czasie Roland Garros jadała kiedyś zawsze w tej samej, włoskiej restauracji. Goran Ivanišević swego czasu był jeszcze bardziej wymagający: każdego roku w czasie turnieju jadał w tym samym miejscu, zamawiając dokładnie to samo: zupę rybną, jagnięcinę i lody z sosem czekoladowym. Andy Roddick natomiast na każdym krańcu świata szuka kawałka swojej ojczyzny: uzależniony od kawy Starbucks, Amerykanin kilka sezonów temu podczas Wimbledonu udał się do kawiarni w poszukiwaniu swojego ulubionego napoju zaraz po przebudzeniu. Swoją drogą, musiał to być zabawny widok: zaspana i rozczochrana gwiazda tenisa, błagająca o kawę z logiem znanej firmy.

Przesądy związane ze strojami? Wiele o nich wie Bethanie Mattek-Sands. Zaskakująca wszystkich fanów tenisa wymyślnymi ubraniami, a w szczególności długimi kolanówkami, nie jest jednak osamotniona w swoich dziwactwach. Serena Williams przyznała, że gdy wygrywa mecze, przez cały turniej nosi... tę samą bieliznę. Martina Navrátilová natomiast na każdy turniej zakładała inne kolczyki i ściągała je dopiero po przegranym spotkaniu. Jedna sznurówka pomarańczowa, druga jaskrawo żółta? W ich magiczną moc głęboko wierzy Dustin Brown. Ulubiona diamentowa brożka przynosiła natomiast szczęście legendzie kobiecego tenisa Suzanne Lenglen.

Skoro Serena może grać w jednych majtkach przez cały turniej, dlaczego Andre Agassi nie mógłby grać bez nich? W swojej autobiografii, Open, opowiadając o zwycięskim Roland Garros 1999, przyznał: W szatni owijają mi stopy i widzę, że zapomniałem spakować bieliznę. Mecz za pięć minut. Mogę grać bez majtek? Nawet nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe. Brad żartuje, że pożyczy mi swoje. Aż tak bardzo nie chcę zwyciężyć. (...) W drugiej rundzie też nie zakładam bielizny. (Od tamtej pory gram zawsze bez. Jeśli coś działa, to nie ma sensu tego zmieniać). Andre nie zmienił swojego przyzwyczajenia aż do końca kariery.

Ponoć niecodzienny przesąd miała kiedyś Lindsay Davenport. Przed wygraniem US Open, w 1998 roku, nigdy nie wznosiła pucharu nad głowę. Do czasu triumfu w Wielkim Szlemie swoje tytuły trzymała tylko w okolicy ucha i klatki piersiowej.

Marat Safin, oprócz rewelacyjnej gry, zawsze znany był z rzucania swoimi rakietami. Został nawet z tego powodu ukoronowany przez ATP. W czasie swojej zawodowej kariery połamał bowiem aż 1055 rakiet, co daje ponad 100 w czasie jednego sezonu. To nie był jednak jego jedyny znak charakterystyczny: swoim morderczym spojrzeniem odstraszał podobno złe duchy i ciążące fatum.

Jedynym z najpopularniejszych przesądów jest niewątpliwie unikanie nadepnięcia linii między punktami. Znani z tego byli między innymi Martina Hingis, John McEnroe i Nicolas Kiefer.

Są również inne, bardzo często spotykane wśród tenisistów nawyki. Wśród nich między innymi szukanie szczęśliwej piłki. Wygrany punkt w czasie własnego gema serwisowego? To nie może być przecież przypadek, tylko magiczna moc małej, żółtej kulki, którą koniecznie trzeba wykorzystać do rozegrania kolejnej akcji. Wielu zawodników przed każdym meczem korzysta z tej samej szafki, prysznica, a nawet toalety, słuchając przy tym tych samych piosenek. Zapoczątkowane przez Lleytona Hewitta głośne okrzyki, motywujące do jeszcze lepszej gry, na stałe wpisały się w kanon międzynarodowych spotkań. Ulubiona cyfra Tommy’ego Haasa, siódemka, sprawiła, że Niemiec zawsze w swojej tenisowej torbie ma dokładnie tyle rakiet, a opuszczanie kortu przez Jelenę Dementiewą po każdych dwóch setach przez wiele lat było tematem dyskusji i intrygujących pytań.

Nawyk, rytuał, przyzwyczajenie, przesąd, dziwactwo. Można te zachowania nazywać dowolnie. Można się z nich śmiać, można też podziwiać, że mimo ogromnego stresu związanego z każdym spotkaniem, zakorzenione są tak głęboko, że przychodzą same z siebie, bez jakiegokolwiek zastanowienia. Wiadomo jednak, że nie znikną ze światowych kortów i wciąż odpowiedzialne będą za szczęście zawodników lub jego brak.

Źródło artykułu: