Jerzy Janowicz po godzinach: komputery i zero gotowania (wideo)

Dominika Pawlik

Najlepszy polski tenisista awansował do III rundy pierwszej lewy Wielkiego Szlema - Australian Open. Między kolejnymi meczami zdradził kilka faktów ze swojego życia.

Jerzy Janowicz jeszcze 1,5 roku temu dla przeciętnego kibica tenisa na świecie był niemal anonimowy. Od osiągnięcia finału w paryskiej hali Bercy zainteresowanie łodzianinem znacznie wzrosło.

Po pokonaniu Jordana Thompsona polski zawodnik zdradził, czym chciałby się zajmować w życiu, jeżeli nie zostałby tenisistą. - Najprawdopodobniej czymś z komputerami. Lubię się bawić różnego rodzaju programami, a także grać w niektóre gry na Play Station. Być może zostałbym zawodowym graczem Play Station? - zdradził Janowicz, którego ulubioną grą jest Battlefield 4.

Trzy rzeczy, bez których łodzianin nie mógłby żyć? - Play Station, tenis i... mama - odpowiedział. Janowicz w grze mieszanej najchętniej zagrałby w duecie z aktorką Evą Longorią, a także chciałby się zmierzyć jeszcze raz z Andym Murrayem na korcie centralnym Wimbledonu. Dlaczego? - Bo ma najfajniejszą mamę - odpowiedział Polak.

Janowicz zdradził, że nienawidzi gotować, więc po prostu tego nie robi. W tej czynności wyręczają go dziewczyna oraz mama.

Łodzianin w środę pokonał Pablo Andujara 4:6, 7:6(3), 7:6(5), 6:3. Kolejny upalny dzień w Melbourne nie rozpieszczał tenisistów, Janowicz musiał się sporo namęczyć, żeby odprawić Hiszpana. Pomógł mu w tym doping polskich kibiców, którym podziękował po meczu za wsparcie. Najwyżej notowany polski singlista w piątek zagra o IV rundę, a jego rywalem będzie Florian Mayer.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

< Przejdź na wp.pl