PAP / Paweł Skraba / Na zdjęciu: Polki na podium. Rekordzistka świata we wspinaczce sportowej na czas Aleksandra Mirosław (w środku)

Dominacja Polek. "Wręcz wyrwałam to złoto"

Grzegorz Wojnarowski

Polskie zawodniczki całkowicie zdominowały rywalizację we wspinaczce na czas na Mistrzostwach Europejskich w Monachium. Po złoto sięgnęła Aleksandra Mirosław. - Uciekam młodszemu pokoleniu. To mnie napędza - mówi.

W eliminacjach wspinaczki na czas Polki zajęły pięć pierwszych miejsc. W decydującej fazie mistrzostw potwierdziły swoją siłę. Już po ćwierćfinałach było jasne, że wszystkie flagi na podium będą biało-czerwone. Do najlepszej czwórki awansowały Aleksandra Mirosław, siostry Aleksandra i Natalia Kałuckie oraz Patrycja Chudziak. Odpadła jedynie Anna Brożek, która przegrała z Chudziak.

W finale na dole 15-metrowej ściany stanęły Mirosław i Aleksandra Kałucka. Lepiej zaczęła ta druga, jeszcze w połowie trasy była na prowadzeniu, ale ostatecznie to Mirosław jako pierwsza dobiegła na górę.

- Można powiedzieć, że wręcz wyrwałam to złoto. Gdyby nie błąd, który popełniłam na początku finału, mogłam nawet poprawić rekord świata. W Monachium i tak byłam tego bliska, w eliminacjach pobiegłam w czasie 6,63. Ale rekordy nie są dla mnie najważniejsze. W naszej dyscyplinie one zmieniają się stosunkowo często. A tytuł mistrzyni Europy czy świata zostanie ze mną do końca życia - mówi triumfatorka z Monachium w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #15: Lewandowski zadebiutował w Barcelonie! Co go teraz czeka? 

Mirosław zaznacza, że w czasie zawodów nie ma dla niej znaczenia, z kim rywalizuje. Wtedy jest "wyłączona", skupia się tylko na sobie i na zadaniu, które przed nią stoi. Dopiero po ostatnim biegu przychodzi czas na emocje i ocenę zawodów.

- Co czułam tym razem? Radość i satysfakcję z osiągniętego celu. Cieszyłam się też, że siostry Kałuckie stanęły na podium. Na imprezach mistrzowskich udaje im się to coraz częściej, a mnie motywuje to do pracy. Młodsze pokolenie goni, ja uciekam. Ich pościg za mną jest jednym z powodów, dla których polska wspinaczka na czas stoi na tak wysokim poziomie i które dają takie obrazki, jak w pełni polskie podium. Na razie to ja jestem górą, ale życzę Natalii i Oli, żeby biegały coraz szybciej i były w stanie ze mną wygrywać. Wtedy je uściskam i ze szczerego serca im pogratuluję - podkreśla.

Czwartej zawodniczce ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich we wspinaczkowym trójboju bardzo podoba się pomysł organizowania Mistrzostw Europejskich. To impreza, która łączy zawody rangi mistrzostw Europy w lekkoatletyce, siatkówce plażowej, kajakarstwie, wioślarstwie, kolarstwie szosowy, torowym i górskim, gimnastyce artystycznej, tenisie stołowym i właśnie we wspinaczce sportowej.

Cztery lata temu w Glasgow odbyła się pierwsza edycja mistrzostw. Monachium jest jej drugim w historii gospodarzem. - Impreza była niesamowita. Wielka scena, na której oglądało nas mnóstwo kibiców. Bardzo mi się to podobało, tak jak pomysł organizowania w jednym miejscu mistrzostw Europy w różnych dyscyplinach. Dla wspinaczki to same korzyści. Przede wszystkim szansa na dotarcie do szerokiej grupy odbiorców i pokazania, że nasz sport jest widowiskowy i emocjonujący - cieszy się 28-letnia lublinianka.

Mirosław startem w Monachium zakończyła sezon. We wrześniu zacznie przygotowania do nowego, w którym będzie walczyć o kwalifikację na igrzyska w Paryżu. Oceniając na podstawie jej ostatnich wyników można być pewnym, że kwalifikację zdobędzie, a w 2024 roku będzie faworytką do olimpijskiego złota.

< Przejdź na wp.pl