Pogodowe fatum ciąży nad Opolem (zdjęcia)

Oliwer Kubus

Po raz czwarty w tym sezonie odwołano mecz ligowy w Opolu. Na przeszkodzie znów stanął deszcz. Opolscy działacze są zrozpaczeni i nerwowo spoglądają na klubowe konto. Straty sięgają kilkunastu tysięcy złotych. - To katastrofa - podkreślają.

Pogoda nie oszczędza wszystkich klubów, ale Kolejarza dotknęła szczególnie. W tym roku w Opolu planowo odbyły się cztery oficjalne zawody - trzy turnieje indywidualne i tylko jedno spotkanie ligowe. Co gorsza, odwoływano także mecze wyjazdowe. Opolanie dwukrotnie udawali się do Krosna i zastawali tam... deszcz. - To są ogromne wydatki - tłumaczy prezes Jerzy Drozd. - Trzeba opłacić koszty podróży obcokrajowców, a przy spotkaniach na własnym stadionie karetkę pogotowia, ochronę, straż i wiele więcej. Straty z jednego przełożonego spotkania szacujemy na 10 tysięcy złotych.

Nieszczęście Kolejarza rozpoczęło się już przed rozgrywkami. W rozegraniu memoriału Gerarda Stacha przeszkodziły opady. Deszcz storpedował inauguracyjne spotkanie z Ostrovią Ostrów. Mecze z Orłem Łódź i KMŻ-em Lublin były odwołane z powodu żałoby narodowej. Zgodnie z terminem odbył się tylko pojedynek z Kolejarzem Rawicz. W międzyczasie przekładano Śląską Ligę Młodzieżową, sparing z Włókniarzem Częstochowa oraz starcie z Polonią Piła. Nie doszedł do skutku wyjazdowy mecz z Wandą Kraków. W niedzielę krakowianie przyjechali do Opola na spotkanie rundy rewanżowej.

Jeszcze w sobotę nad stadionem przy Wschodniej świeciło słońce. Niepokój wzbudziły czarne chmury niedzielnym rankiem. O godzinie 13.30 spadł pierwszy deszcz. Półtorej godziny później opady ustały i wydawało się, że pojedynek jest niezagrożony. Na torze osiadła jednak woda i sędzia zawodów, Piotr Jąder, zarządził próbne jazdy. Na owal wyjechał reprezentant gospodarzy, Michał Mitko, który z trudnością pokonywał łuki. Wtedy z nieba zaczęło kropić, a z czasem lać. - Czekamy trzydzieści minut na rozwój sytuacji - podjął decyzję arbiter.

Jerzy Drozd już wtedy apelował o odwołanie meczu. - Chcemy propagować żużel, a jazda na takim torze byłaby antyreklamą - argumentował. Żużlowcy wyrażali chęć jazdy. - Opady ustaną, szybko ściągniemy wodę, zaświeci słoneczko i możemy jechać - mówił optymistycznie Ulrich Oestergaard, opolski straniero.

Deszcz rzeczywiście przestał padać, ale nawierzchnia była mocno nasiąknięta. Na nic zdały się prace toromistrza i służb technicznych. Po kolejnej naradzie z zawodnikami, Piotr Jąder odwołał zawody. - Zdrowie żużlowców jest najważniejsze, a tor stwarzał zagrożenie - mówił sędzia. - W czasie rozmowy żaden z jeźdźców nie potwierdził, że można podjąć rywalizację.

Zawiedzeni byli działacze obu ekip. Nie udało się ustalić nowego terminu. Opolanie proponowali 5 czerwca, na co nie przystali przyjezdni. - Terminarz jest tak napięty, że trudno znaleźć datę, satysfakcjonującą obie strony - wyjaśniał Andrzej Maroszek, trener Kolejarza. Nietęgą minę miał Drozd. - Nie wiem, czym zrekompensujemy poniesione straty.

Dodajmy, że w poprzednich sezonach opolanie nie mieli problemów z pogodą. W zeszłym roku planowo odbyły się wszystkie mecze ligowe z ich udziałem.

4c02c0061939b310006878.jpg
Piotr Jąder na naradzie z zawodnikami

4c02c0e0ce330735404957.jpg
Michał Mitko odbył próbę toru

4c02c11747f95947257104.jpg
Swoich pupili wspierali krakowscy fani

4c02c147c2aba495173976.jpg
Zawodnicy sprawdzają nawierzchnię

4c02c1a66a577253985609.jpg
Tor był mocno nasiąknięty


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl