Tylko zbierało się punkty - wypowiedzi po półfinale IMP w Łodzi

Magdalena Skorupska

Kasprzak, Ułamek, Jabłoński, Kościecha, Hampel, Kuciapa, obaj Szczepaniakowie i Jeleniewski - to nazwiska zawodników, którzy w czwartek w Łodzi wywalczyli start w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski.

Krzysztof Kasprzak (Tauron Azoty Tarnów): Od miesiąca już dobrze jadę. Dwie ostatnie ligi super, gdyby nie wykluczenie w Tarnowie miałbym "czternachę" też. W Szwecji maksimum, dzisiaj jeden bieg zepsuty, też byłby komplet. Cieszę się z awansu. W końcu doszliśmy z motorami do ładu, ja też jadę lepiej, tak jak przed laty. Mam nadzieję, że już będzie dobrze. Rok temu byłem wicemistrzem Polski, w tym będę walczył o stopień wyżej.

Sebastian Ułamek (Tauron Azoty Tarnów): Awansowałem z drugiego miejsca i jestem bardzo zadowolony. Ciężki jeden bieg, jechałem z czwartego pola, najgorszego. Nie byłem w stanie wystartować tak dobrze, żeby tam podjąć walkę. Bieg najcięższy, bo jechał Jarek Hampel i Krzysiek Kasprzak. Cieszę się, że przywiozłem jeden punkt. Wygrałem ostatni bieg, zająłem drugie miejsce i oby tak w finale.

Robert Kościecha (Polonia Bydgoszcz): Po starcie w pierwszym łuku nikt nie wyprzedzał. W jednym biegu źle się ustawiłem, wpadłem w dużą koleinę, zniosło mi tylne koło, przegrałem start i przyjechałem trzeci. Dobrze, że wygrałem następny bieg. Później spadł deszcz, warunki trochę się zmieniły i tylko zbierało się punkty, żeby wejść do finału. Udało się, cieszę się bardzo i teraz walczę dalej.

Mateusz Szczepaniak (PSŻ Lechma Poznań): Jestem bardzo zadowolony. Jest to pierwszy mój finał mistrzostw Polski w karierze. Taki był cel. Nie było łatwo, ale po biegu dodatkowym udało się. Przed deszczem na torze były dziury i fale, po deszczu jeszcze doszła przyczepna nawierzchnia. Ogólnie dało się jechać, nie było tak tragicznie. Trzeba było bardziej się skupić na utrzymaniu motocykla. W finale będzie trudniej, wystartuje praktycznie najlepsza szesnastka żużlowców polskich. Do tego specyficzny tor w Zielonej Górze. Pojadę powalczyć, bo nie można zakładać przed finałem, że nic tam nie zwojuję. Nie myślę o tym jaki wynik by mnie satysfakcjonował. Trzeba jechać dobrze i zdobyć jak najwięcej punktów.

Daniel Jeleniewski (Betard WTS Wrocław): Niestety z braku jednego punktu cały ten sezon tak wygląda w moim wykonaniu, że jak nie spadnie deszcz to mi zabraknie czegoś. Dzisiaj spadł deszcz, po tym jak prowadziłem bieg, później przyjechałem drugi. Miałem problemy z dopasowaniem motocykla, bo tor się zmienił. Dwa zera, później bieg dodatkowy, w którym wszystko się może zdarzyć. W ćwierćfinale zdobyłem dziesięć punktów, udało się dzisiaj pojechać, ale niestety zabrakło punktu.

Piotr Dym (Orzeł Łódź): Dzisiaj posypał mi się jeden silnik, zatarł się. Drugi nie ciągnął tak jakbym chciał. Tor był dzisiaj dla mnie inny, wczoraj trenowałem na twardym i równym. Teraz był rozsypany. Była równiarka we wtorek i ten tor się nie związał. Po opadach doprowadził się do porządku, był bardziej przyczepny. Przedostatni bieg, gdzie wygrałem start, prowadziłem do wyjścia, czułem, że coś jest nie tak z silnikiem. W biegu dodatkowym silnik się zatarł. To jest dla mnie zły wynik, bo powinienem tutaj zrobić minimum dziesięć punktów, awansować i z taką nadzieją jechałem. Trudno, nie wyszło. Na mecz w Lublinie włożę te silniki, które mam, może okażą się dobre.

Mariusz Puszakowski (Lubelski Węgiel KMŻ Lublin): Zawodnicy z najwyższej półki, aczkolwiek przyjechałem na zawody z nastawieniem takim, żeby dobrze potrenować. Po dwóch kolejkach nadarzyła się okazja, żeby coś tam ukłuć. Po opadach deszczu trochę pozmieniałem i wyszło jak wyszło. Tor był dzisiaj taki jaki był, równy dla wszystkich. Jutro ważny mecz, jadę teraz do Lublina przygotować się na te zawody.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl