Jurica Pavlic dla SportoweFakty.pl: Po prostu zabrakło Jarka Hampela

Piotr Rachwał

Dla Juricy Pavlica sezon ligowy na polskich torach dobiegł już końca, bowiem Unia Leszno nie zdołała awansować do fazy play off. Jak Chorwat ocenia swoją postawę w tym roku?

Jurica Pavlic w minioną sobotę wystąpił w XXIX memoriale im. Eugeniusza Nazimka i turnieju pamięci Lee Richardsona. Nie zaliczy tego występu do udanych, jednak jak sam mówi, nie taki był główny cel tej imprezy. - Osobiście nie czuję się najlepiej, bo wciąż odczuwam skutki niedawnego dzwona, który zaliczyłem w Częstochowie. W tych zawodach to nie wynik był najważniejszy, a stawienie się na nich i pomoc rodzinie Lee. Chcieliśmy zrobić coś fajnego dla niego i jego rodziny i myślę, że się to udało. Chciałem być na tym turnieju i uczcić pamięć tych zawodników. Cieszę się, że udało się zrobić niezłe zawody - mówi Chorwat, który zajął czternaste miejsce.

Jak Pavlic wspomina Lee Richardsona? - Za dużo czasu z Lee nie spędzałem, bo nie jeździliśmy wszędzie w tych samych klubach. Razem byliśmy przez dwa lata w Vetlandzie i to był okres, w którym widywaliśmy się najczęściej. O Lee nie mogę powiedzieć żadnego złego słowa, zapamiętam go jako bardzo przyjacielskiego człowieka i zawodnika, często uśmiechniętego. Widywaliśmy się także w Anglii. To był facet, który nigdy nie mówił złego słowa o innych. Podobnie było na torze, gdzie również szanował każdego z rywali, nie jeżdżąc ostro i nie fair. To nie zmienia faktu, że był wojownikiem. Kochał jeździć na żużlu - stwierdza.

Unia Leszno zajęła piąte miejsce po rundzie zasadniczej, co nie pozwoliło jej awansować do play off. Czego zatem zabrakło "Bykom", by w najbliższą niedzielę rozpocząć walkę o medale? - W przekroju całego sezonu zabrakło nam po prostu Jarka Hampela, z nim w składzie myślę, że dzisiaj bylibyśmy już w play offach. W decydującym meczu w Częstochowie mieliśmy też trochę pecha. Miałem defekt na prowadzeniu, ktoś inny złapał taśmę, były te nieszczęśliwe upadki. Może gdyby nie to, wówczas udałoby się zwyciężyć. W moim mniemaniu ten wynik nie jest zły. Jesteśmy bardzo młodym zespołem i mało kto na nas stawiał, a pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi. Na torze wygrywaliśmy z drużynami, które na papierze miały być od nas znacznie lepsze - mówi Jurica Pavlic w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Czy zatem Chorwat pozostanie w drużynie z Wielkopolski? - Na razie nie rozmawialiśmy o mojej przyszłości. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym zostać w Lesznie, ale wiem także, że mój sezon nie był najlepszy, jednak nie był też najgorszy. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy i gdzie będę występował w przyszłym roku - wyjaśnia. Niewykluczone, że "Byki" pozostaną bez swojego lidera, czyli Jarosława Hampela, który popadł w konflikt z prezesem Unii - Józefem Dworakowskim. Sprawa nie jest jednak przesądzona. - Wcale nie musi tak być, że Jarek odejdzie z Leszna. To znakomity zawodnik i pewnie każdy chciałby mieć go w zespole. Czas pokaże, jak to wszystko się rozstrzygnie - kończy.

Czy Jurica Pavlic w przyszłym roku założy plastron "Byków"?

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl