Witold Skrzydlewski: Opłaty za zatwierdzenie żużlowców do rozgrywek to chory pomysł

Maciej Kmiecik

Krytycznie o wprowadzeniu opłat za zgłoszenie żużlowców do rozgrywek wypowiedział się główny sponsor łódzkiego klubu Witold Skrzydlewski, który obawia się, że Łódź zniknie z żużlowej mapy Polski.

Witold Skrzydlewski praktycznie od zawsze krytykował decyzje żużlowej centrali. Nie inaczej jest po opublikowaniu przez PZMOT Regulaminu Przynależności Klubowej. - Wprowadzenia opłat za zgłoszenie zawodników jest chore. To jest kolejny gwóźdź do trumny sportu żużlowego. Po pierwsze opłata taka sprawi, że zmniejszy się liczba podpisywanych kontraktów przez kluby z zawodnikami. Po drugie - im mniej kontraktów, tym zawodnicy będą żądać więcej pieniędzy, nie czując na plecach konkurencji. Dużo żużlowców po wprowadzeniu tego przepisu pozostanie bez kontraktów. Wcześniej kluby mogły podpisywać nawet kontrakty z 25 zawodnikami i wybierać sobie tych, którzy są w formie. Teraz każdy zastanowi się dwa razy czy zgłaszać kolejnego zawodnika do rozgrywek, skoro trzeba za to płacić. Powtarzam to, co już wielokrotnie mówiłem - najlepsze czasy żużla zostały zaprzepaszczone przez takie, a nie inne decyzje osób kierujących tym sportem - powiedział dla SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.

Główny sponsor łódzkiego klubu przyznaje, że m.in. przepisy obowiązujące w sporcie żużlowym nie przyciągają, a niekiedy wręcz odpychają sponsorów. - W Łodzi przez te kilka lat dawaliśmy ludziom radość. Podnieśliśmy żużel z popiołów. Kiedy przyszliśmy do klubu zespół był na samym dnie drugiej ligi. Przegrywał wszystkie mecze. Teraz w ostatnich sezonach spokojnie utrzymywał się w pierwszej lidze. Postęp jest chyba widoczny. Niestety, nie zmieniło się jedno - sponsorzy wokół klubu. Miało być ich tyle, a ci potencjalni nowi dzwonili tylko przed sezonem, żeby dostać bezpłatną wejściówkę na mecze. Także w kwestii przepisów żużlowych zamiast upraszczać, utrudnia się życie klubom - uważa Skrzydlewski.

Rodzina Skrzydlewskich podkreśla, że Orzeł Łódź zostawia w bardzo dobrej kondycji. - Ja już w tym roku przyglądałem się temu wszystkiemu z boku. Odnoszę wrażenie, że tylko mojej rodzinie zależy, żeby żużel w Łodzi funkcjonował. W kasie klubu po moim wycofaniu zostanie 50 może 100 tysięcy złotych ze zwrotu podatku Vat. Jak nie znajdzie się pieniędzy na start w lidze, to będzie trzeba chyba rozsprzedać majątek klubu i przeznaczyć te fundusze na jakiś cel charytatywny. Niestety, trzeba będzie także skreślić Łódź z żużlowej mapy Polski - dodaje.

W czasach kryzysu coraz więcej firm ogląda dwa razy każdą złotówkę wydawaną na sponsoring sportowy. - Mam 60 lat i nie muszę brać odpowiedzialności za żużel w Łodzi. Rodzina Skrzydlewskich zrobiła już swoje. Nie ukrywam, że muszę toczyć swoistą batalię z córką i mamą w kwestii dalszego wspierania tego sportu. W obecnych czasach nie jest ekonomicznie uzasadnione wykładanie tak dużych pieniędzy. Możemy dać 100 tysięcy i ani grosza więcej, a przede wszystkim nie brać na barki rodziny Skrzydlewskich odpowiedzialności za całą działalność klubu - kończy nasz rozmówca.

Witold Skrzydlewski krytykuje wprowadzenie opłat za zgłoszenia żużlowców do rozgrywek.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl