Z centrali (4): Sprawa Ljunga, czyli jak GKSŻ pomaga zawodnikom

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Krystian Plech, który uważa się za żużlowego menedżera, zarzucił GKSŻ, że ta nie pomaga zawodnikom. Fakty są jednak zupełnie inne - pisze w swoim felietonie "Z centrali" Zbigniew Fiałkowski.

Sprawa Ljunga, czyli jak GKSŻ pomaga zawodnikom

Wielu kibiców pamięta z pewnością sprawę Petera Ljunga. Jeszcze przed startem sezonu można było przeczytać, że GKSŻ nie pomaga zawodnikowi, który nie może doczekać się pieniędzy od swojego byłego klubu, czyli Stali Rzeszów. Takie stwierdzenia wygłaszał wtedy pan Krystian Plech, który twierdzi, że jest żużlowym menedżerem. Celowo podkreślam, że tak uważa tylko sam zainteresowany, bo w świetle regulaminów PZM jest niestety inaczej. To osoba, która nie ma nawet licencji i menedżera i w konsekwencji nie może być partnerem dla PZM w sprawach zawodniczych. Jego status z punktu widzenia PZM sprowadza się do bycia przyjacielem lub znajomym żużlowca. A taka osoba nie może formalnie poprowadzić jego spraw. Przypomnę również, że pan Plech brał udział w pracach PZM nad uregulowaniami "licencji menedżera" i optował za jej wprowadzeniem, więc można wyrazić zdziwienie, że sam się o nie postarał, by skutecznie bronić praw żużlowców. Przejdźmy jednak do konkretów.

Absolutną nieprawdą jest, że żużlowa centrala nie pomaga żużlowcom, kiedy ci mają problemy w relacjach z klubami. Pomoc była udzielana także w przypadku Petera Ljunga. Po prostu nie o wszystkim informujemy media. Gdybyśmy mówili o każdej jednej sprawie związanej z pomocą udzielaną zawodnikom, to nie robilibyśmy nic poza rozmowami z dziennikarzami. W tym roku pomogliśmy już kilku zawodnikom, a to dopiero początek sezonu .

O sprawę Petera Ljunga polecam zapytać w najbliższym czasie... samego Petera Ljunga, który może mieć nieco inne zdanie w tej sprawie niż jego "menedżer". Zawodnik nie upoważnił mnie do udzielania informacji na ten temat, ale mogę powiedzieć, że w tym roku spotkałem się osobiście z żużlowcem i jego znajomym Krystianem Plechem. Nieco później, a będąc precyzyjnym, około miesiąc temu sam Szwed widział się ze mną w Grudziądzu. Wtedy również bardzo długo rozmawialiśmy. Powiedział mi jeszcze raz o swoich problemach.

ZOBACZ WIDEO Marcin Rempała: Dwóch zawodników nie wygra meczu (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Ujawnię tylko jeden istotny szczegół naszej rozmowy. Powiedziałem Peterowi, że pewne rzeczy dotyczące jego rozliczeń ze Stalą Rzeszów powinien sprawdzić. Obaj mieliśmy sprzeczne informacje. Miał to zrobić i odezwać się do mnie w krótkim czasie, gdyby było inaczej niż mu sugerowałem. Peter nie odezwał się przez cały miesiąc. O czym to świadczy? Nie wiem, ale rzeczy, o których mówiliśmy, były naprawdę kluczowe dla rozwikłania tego problemu. Przypomnę, że audyt w Stali Rzeszów wykazał, że klub nie zalega mu ani złotówki. Tak samo twierdzili działacze. Zawodnik miał inne zdanie. My audytu, o którym powiedziałem żużlowcowi, nie zamierzaliśmy kwestionować. Teraz polecam w związku z tym zapytać samego zainteresowanego o detale. Peter na pewno to wszystko bardzo chętnie wyjaśni. Z pewnością potwierdzi również fakt, że rozmawiał z GKSŻ, a ta zaangażowała się w rozwiązanie jego problemu. Tak naprawdę nie wiem, co miała na celu wypowiedź Krystiana Plecha. Ktoś, kto aspiruje do roli menedżera, powinien weryfikować fakty, ale być może w tym przypadku chciał po prostu zaistnieć medialnie.

Kibice muszą wybaczyć, że nie operuję konkretami. Obiecałem to zawodnikowi. Głos jednak musiałem zabrać, bo nie może być tak, że jeden z przyjaciół zawodników wygaduje takie rzeczy. Jego słowa są dla nas bardzo krzywdzące. Myślę, że temat zostanie już wkrótce ostatecznie wyjaśniony. I życzyłbym sobie, żeby wtedy wszyscy zabierali równie chętnie głos w mediach jak miało to miejsce jeszcze niedawno.

Dodam jeszcze, że każdy zawodnik, który zwróci się do nas o pomoc, zawsze może na nią liczyć. Oczywiscie, zgodnie z regulaminem. W ciągu ostatnich dwóch lat takich przypadków było kilkanaście.

Zbigniew Fiałkowski

Źródło artykułu: