WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Paweł Przedpełski

Silnik Flemminga Graversena dał Pawłowi Przedpełskiemu nadzieję na lepsze jutro

Dariusz Ostafiński

Paweł Przedpełski wszedł w sezon z silnikami Petera Johnsa. Angielski tuner, na razie, ma jednak kłopoty ze zrobieniem szybkiego sprzętu. Przedpełski, chcąc odżyć, musiał poszukać innych rozwiązań. Okazuje się, że nieźle trafił.

Paweł Przedpełski po kilku tygodniach nieobecności wrócił do składu Get Well Toruń. Wyjazdowy mecz ze Cash Broker Stalą (gorzowianie wygrali 55:35) był dla niego swego rodzaju testem. Przedpełski, wobec kłopotów tunera Petera Johnsa, zdecydował się na wypróbowanie silnika od Flemminga Graversena. Próba wypadła nieźle.

Żużlowiec Get Well w sumie zabrał do Gorzowa dwa silniki - jeden od Johnsa, drugi od Graversena. Ten od Johnsa był z ubiegłego roku. Jednostka napędowa Graversena była natomiast całkiem nowa. Paweł postawił na sprzęt Flemminga i nie zawiódł się. - Jak na długą przerwę zaliczył raczej udany występ - mówi Sławomir Kryjom, żużlowy menedżer i nasz ekspert.

- Silnik Graversena testował na jednym treningu, więc można mówić, że w Gorzowie podjął ryzyko, które się jednak opłaciło - komentuje Kryjom. - Od razu zadzwonili do niego z ligi szwedzkiej z zaproszeniem na wtorkowy mecz. To mu pomoże odzyskać rytm. Wydaje mi się też, że menedżer Jacek Gajewski mógłby zaryzykować i ustawić Przedpełskiego, jako prowadzącego parę w najbliższym meczu ligowym z Falubazem. Może tak się stanie. W końcu Gajewski już raz pomógł zawodnikowi ustawiając go w Gorzowie w parze z Hancockiem - kwituje Kryjom.

ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc 
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl