WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu od lewej: Chris Holder, Adrian Woźniak, Fredrik Lindgren, Daniel Kaczmarek

Fredrik Lindgren obniżył loty. Czy Włókniarz ma powody do niepokoju?

Mateusz Makuch

Na początku sezonu Fredrik Lindgren jeździł tak, że wszyscy wokół musieli zbierać szczęki z podłogi. Kosmicznej formy Szweda już nie ma. Ostatnio słabiutko wypadł w PGE IMME, ale we Włókniarzu nie martwią się o jego dyspozycję.

W ostatnich dniach Fredrik Lindgren niedoścignionego siebie z początku rozgrywek przypomina już tylko w swojej ojczyźnie - w Elitserien oraz w krajowym indywidualnym czempionacie, w którym po raz pierwszy w karierze sięgnął po mistrzostwo. Dzień później w Gdańsku, podczas PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi, gdzie stawka zawodów była silna, pojechał kiepsko. Wolny ze startu i na dystansie, momentami asekuracyjny. W efekcie zapisał na swoim koncie tylko 3 punkty i był 14., choć trudno stwierdzić z jakim nastawieniem podszedł do tej imprezy. 

Mimo wszystko nie był to jednorazowy wypadek przy pracy, bowiem zarówno w Grand Prix Wielkiej Brytanii (21 lipca), jak i w meczu ligowym we Wrocławiu (29 lipca) zanotował po 7 "oczek", i nie był w stanie wygrać wyścigu. To nie są dobre informacje dla forBET Włókniarza Częstochowa. Przecież głównie dzięki astronomicznej dyspozycji Szweda biało-zieloni zremisowali w Grudziądzu, wygrali w Zielonej Górze i są w tak dobrej sytuacji. Tymczasem teraz Lindgren nie jest już pierwszoplanową postacią w drużynie. Stał się nią Leon Madsen, który nawet prześcignął Szweda w statystykach, a przecież jeszcze niedawno wszyscy zachwycali się imponującymi liczbami wykręconymi przez Lindgrena.

W jego temacie w częstochowskim klubie zachowują spokój. - Cieszymy się, gdy nasz zawodnik dobrze radzi sobie również indywidualnie. Natomiast nie jest to dla nas najważniejszym tematem, bo dla naszego klubu liczy się przede wszystkim liga - powiedział w rozmowie z nami Michał Świącik, prezes Włókniarza.

Zgodził się jednak, że Lindgren ostatnio spisywał się poniżej oczekiwań. Wyraził jednocześnie nadzieję, że już w niedzielę, kiedy to rywalem Lwów będzie Falubaz Zielona Góra, Szwed znów na swoim koncie zapisze dwucyfrowy rezultat. - Nigdy nie ma tak, że wszystkie mecze zawodnikowi wyjdą. Pewnie, że chciałoby się, aby żużlowiec przez cały sezon był w szczytowej formie. Niestety w żużlu bardzo często tak nie jest. Teraz spadek dyspozycji dotknął Fredrika Lindgrena. Głęboko wierzę, że apogeum było we Wrocławiu i że przeciwko Falubazowi Fredrik pokaże, na co go stać - stwierdził prezes częstochowskiego klubu.

Przekazał on również, że Lindgren szczerze rozmawiał o swoich niepowodzeniach. Szwed miał przekonywać, że wkrótce wszystko wróci do normy. - Czasami tak jest, że zawodnik nie może dogadać się ze sprzętem. On z nami rozmawia na ten temat i nas uspokaja, abyśmy się nie martwili. Jest pewnym punktem drużyny, wierzę w to, że w niedzielę będzie jednym z czołowych zawodników - zakończył Michał Świącik. Lindgren zanim przyjedzie na mecz do Częstochowy, wystartuje jeszcze we wtorek w szwedzkiej Elitserien i w sobotę w Grand Prix Skandynawii w Malilli.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl