Dzisiaj liczył się tylko awans – wypowiedzi uczestników półfinału Srebrnego Kasku w Rzeszowie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Rzeszowski półfinał Srebrnego Kasku miał bardzo mocną, choć niepełną obsadę. Uczestnicy tych zawodów podkreślali, że najważniejszy był sam awans do finału, który odbędzie się 25 września na torze w częstochowskiego Włókniarza.

Wypowiedzi uczestników półfinału Sebrnego Kasku w Rzeszowie:

Maciej Janowski (Atlas Wrocław): W pierwszym biegu trochę przekombinowaliśmy z przełożeniami. Po pierwszym biegu zrobiliśmy korekty przy motorze i później było już tylko dobrze. Jeździło mi się dość dobrze, choć tor łatwy nie był. Na początku był przyczepny i ciężki, z czasem porobiły się na nim dziury, dlatego trzeba było uważać i pilnować krawężnik. Dobrze, że wszyscy cało i zdrowo zakończyli zawody i tak wrócą do domów. W finale pojadę na luzie i postaram się o jak najlepszy wynik, a jak będzie to okaże się w czasie częstochowskich zawodów.

Przemysław Pawlicki (Unia Leszno): Dobrze mi się dzisiaj jeździło, tor był na początku trochę ciężki, ale później zrobił się bardzo fajny. Po drugim wyścigu zmieniliśmy motor, ten drugi silnik jest dobry i pasuje mi lepiej. Wczoraj byliśmy u tunera Jacka Rempały gdzie spędziliśmy dużo czasu pracując przy sprzęcie i to właśnie on przygotował mi ten drugi silnik. Po zakończonych zawodach jeszcze raz wyjechałem na tor próbując silnik, który w pierwszych biegach zaczął mi przerywać. Po korektach których dokonał tata drugi motor też zaczął lepiej pracować, nie przerywał z czego jestem zadowolony. W Rzeszowie startowałem po raz drugi, tutejszy okrągły tor bardzo mi pasuje, jest szeroki i szybki, lubię startować na takich obiektach.

Sławomir Pyszny (RKM ROW Rybnik): Bardzo dobrze mi się jeździ w Rzeszowie, pierwsze dwa biegi były super, udało mi się je wygrać, było przyczepnie i to mi właśnie pasowało. Później po przegranym starcie przyjechałem drugi, w kolejnym biegu walczyłem o zwycięstwo z Dawidem Lampartem i miałem szansę go wyprzedzić niestety nie pozwolił mi na to defekt motocykla, złapałem po prostu kapcia i dojechałem tylko po jeden punkt. Dzisiaj liczył się tylko awans, a prawdziwe ściganie będzie w Częstochowie, myślę, że stać mnie na pudło w finale. W zawodach ligowych jest trudniej o dobry wynik, startują tam bardziej wymagający przeciwnicy, dlatego i wyniki są słabsze. Zaczyna się faza play-off w pojedynkach z Tarnowem będziemy się starać osiągnąć jak najlepszy wynik, bo oprócz wygranych, także drużyna z najlepszym bilansem może awansować dalej. Szkoda tylko, ze nie będzie z nami Denisa Gizatullina który ma mecz w lidze rosyjskiej, będzie to dla nas duże osłabienie.

Rafał Fleger (RKM ROW Rybnik): Jeździło mi się dość ciężko, musiałem się trochę natrudzić, żeby zdobywać punkty po przegranych startach, szczególnie w swoim ostatnim starcie gdzie przywiozłem tylko jeden punkt, a chciałem mieć co najmniej oczko więcej. Na początku trudno mi się było dopasować do nawierzchni, ale później udało mi się wygrać dwa biegi. Dobrze mi się jeździ w Rzeszowie i cieszę się, że kiedy tu przyjadę to pozostawiam po sobie dobry wynik na tym torze. Przed wszystkim jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się awansować do finału.

Marcin Piekarski (Włókniarz Częstochowa): Tor po opadach był dość ciężki, ale nie było źle, dobrze że deszcz nie przeszkodził w zawodach i zaczął padać dopiero po ich zakończeniu. Przed samymi zawodami nie byłem do końca pewny czy wystartuję. Nie wiem dlaczego miałem być tylko rezerwowym, ale nie ja o tym decyduję. Na szczęście moje, a nieszczęście Patryka Pawlaszczyka który nie dotarł na zawody udało mi się wystartować od początku, przez całe zawody gromadziłem punkty i udało mi się wywalczyć awans do finału z czego się bardzo cieszę. Do częstochowskiego finału postaram się przygotować jak najlepiej i będę chciał zająć dobre miejsce, bo znam ten tor. Na pewno będzie lepiej niż tutaj, bo tu liczył się tylko awans. Wszystko w tym sporcie jest możliwe, dlatego liczę na dobre miejsce w finale.

Źródło artykułu: