1,4 mln zł do zwrotu. "Polityczna zemsta". Oskarżenia pod adresem człowieka Tuska

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Rafał Guz/Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Sławomir Nitras / małe zdjęcie: Marek Krajewski
PAP / Rafał Guz/Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Sławomir Nitras / małe zdjęcie: Marek Krajewski
zdjęcie autora artykułu

Nie milkną echa afery wokół Polskiego Związku Badmintona. Ministerstwo sportu nakazło zwrot 1,4 mln złotych dotacji. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" zarzuty odpiera prezes Marek Krajewski i uderza w ministra Sławomira Nitrasa.

W tym artykule dowiesz się o:

W kwietniu głośno zrobiło się o aferze w Polskim Związku Badmintona, o czym pisał dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik. O co chodzi? Otóż działacze oraz związana z nim Fundacja Narodowy Badminton zostali wezwani do zwrócenia ponad 1,4 mln zł, które pobrano z publicznych środków.

Część pieniędzy została wydana na organizację przesiąkniętych polityką pikników przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Minister sportu Sławomir Nitras ujawnił, że po zbadaniu sprawy zdecydował się zwolnić osoby odpowiedzialne za przekazanie wspomnianej dotacji.

- Sytuacja w Polskim Związku Badmintona była po prostu bezczelna i mogę wyznać, że zwolniłem dwie osoby odpowiedzialne za przyznanie dotacji. Nie wyobrażam sobie przekazywać pieniędzy związkom angażującym się w kampanie polityczne. Nie widziałem innego wyjścia, urzędnicy muszą się szanować - powiedział.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

Do zarzutów dotyczących tej sprawy odniósł się prezes Polskiego Związku Badmintona Marek Krajewski.

- Teza, że PiS chciało wygrać wybory w Polsce… badmintonem jest tak absurdalna, że aż śmieszna. Moim zdaniem minister się ośmieszył. Ale tak, to niestety prawda, że pan Nitras chce, żebyśmy zwrócili 1,4 mln zł, a to jest prawie cała dotacja. Z całą stanowczością twierdzę, że nie ma ku temu podstaw, ta decyzja się nie obroni przed żadnym sądem - powiedział.

- Bo pójdziemy z tym do sądu, nie damy się zastraszyć. Żałosne jest to, że aż do dziś nie otrzymaliśmy oficjalnego pisma z Ministerstwa Sportu, które by w szczegółach opisało, co zrobiliśmy źle i za co powinniśmy tę dotację zwrócić - dodał.

Według Krajewskiego, chodzi o polityczną zemstę, gdyż w przeszłości działaczem i członkiem zarządu PZBad był europoseł PiS, Tomasz Poręba.

- Człowiek nam całe lata pomagał w działalności międzynarodowej PZBad, a teraz my go spektakularnie zrzucimy ze skały, żeby tylko podlizać się rządzącym? Nie, tak się nie robi. To nie w moim stylu. Niestety, te obawy Tomasza Poręby o zemstę polityczną okazały się wcale nie takie bezpodstawne - stwierdził Krajewski.

Szef PZBad dodał, że na imprezy badmintonowe przychodzili też nie tylko politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale też partii, które wówczas były w opozycji, a dziś tworzą koalicję rządzącą.

Czytaj także: Czy to najbogatszy prezes związku sportowego w Polsce? Zarobił miliony! 1,4 mln zł do zwrotu. "Bezczelna sytuacja. Zwolniłem dwie osoby"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty