MLB: Braves inwestują w Teherana. Arroyo w Arizonie, Rodney w Seattle

Spring Training właśnie się rozpoczął, a wiele klubów nadal zostaje aktywnych na rynku wolnych agentów, a te które nie szukają nowych zawodników, podpisują kontrakty ze swoimi obiecującymi graczami.

Krzysztof Zacharzewski
Krzysztof Zacharzewski

Atlanta Braves to jeden z zespołów, który podpisał najwięcej nowych kontraktów ze swoimi aktualnymi zawodnikami. Tym razem postawili na Julio Teherana, który ma za sobą fantastyczny debiutancki sezon, w którym w trzydziestu startach odniósł czternaście zwycięstw przy ośmiu porażkach oraz miotał ze świetną jak na rookie ERA równą 3,20. Podpisanie wieloletniego kontraktu tylko po jednym sezonie może być nieco ryzykowne dla zespołu, jeśli zawodnik będzie grał poniżej oczekiwań, ale w przypadku Teherana nie powinno się to zdarzyć. Przez kolejne sześć sezonów 23-letni Kolumbijczyk zarobi 32,4 mln dolarów z opcją zespołu wartą 12 milionów na siódmy sezon.

Aktywny offseason kontynuują Arizona Diamondbacks, którzy ustalili warunki rocznego kontraktu z Markiem Trumbo, pozyskanym w grudniu z Los Angeles Angels w wymianie między trzema zespołami. Trumbo zarobi w nadchodzącym sezonie 4,8 mln dolarów i będzie grał w Phoenix na lewym polu. O 50 tys. więcej zarobi Gerardo Parra, który w zeszłym sezonie występował na każdej pozycji w outfield i otrzymał nagrodę Gold Glove za świetną grę w obronie oraz ustanowił klubowy rekord w ilości asyst (17).

Na nowy zespół długo czekał Bronson Arroyo. W końcu to Diamondbacks zostaną jego domem na najbliższe dwa lata, prawdopodobnie ostatnie w karierze 37-letniego miotacza, który poprzednie osiem sezonów spędził z Cincinnati Reds. W zeszłym roku Arroyo odniósł 14 zwycięstw z ERA równą 3,79. Za najbliższe dwa sezony miotacz zarobi 23,5 mln dolarów z opcją zespołu na sezon 2016 wartą kolejnych jedenaście.

Po awansowaniu do playoffs pod przewodnictwem Tony'ego Francony, Cleveland Indians wierzą w dalszy sukces, którego ważnym komponentem ma być lewy polowy Michael Brantley. Dlatego też zdecydowali się podpisać z nim czteroletni kontrakt opiewający na sumę 25 milionów "zielonych" z opcją zespołu na sezon 2018, wartych 11 mln. W ubiegłym roku Brantley w 151 meczach zaliczył 10 HR, 73 RBI i siedemnaście razy ukradł bazę.

Czy to ten rok dla Chicago Cubs? Trwająca ponad sto lat przerwa od ostatniego mistrzostwa ekipy z South Side prawdopodobnie nie zakończy się w tym roku, ale Cubs powinni być mocniejszym zespołem niż ten, który w 2013 roku wygrał tylko 66 meczów. Na lepszy sezon liczą z pewnością ze strony Jeffa Samardziji, który zaliczył kiepski bilans 8-13 i ERA 4,34, ale miał ponad 200 strikeoutów po raz pierwszy w karierze. W tym sezonie praworęczny pitcher zarobi 5,345 mln $. Ponad dwa razy mniej (2,3 mln) zarobi Darwin Barney, który ma być odpowiedzią na drugiej bazie, przynajmniej w nadchodzącym sezonie.

Nowymi miotaczami Cubs, którzy mają podnieść zespół z dna Central Division w National League mają być Jason Hammel oraz James McDonald. W ubiegłym sezonie reprezentowali oni odpowiednio Baltimore Orioles oraz Pittsburgh Pirates, jednak z przeciętnymi wynikami. Obydwaj zawodnicy mogli liczyć na jedynie roczne umowy, aby byli jak najbardziej zmotywowani do poprawy swej formy. Hammel zarobi w tym roku sześć milionów dolarów, a McDonald dokładnie jeden milion.

Seattle Mariners mają swojego closera. I jest to bardzo ważne posuniecie dla zespołu, który planuje w końcu odbić się od dna dywizji zachodniej American League. Fernando Rodney opuszcza Florydę i udaje się na przeciwległy brzeg USA, gdzie za najbliższe dwa sezony zarobi 14 milionów dolarów. W marcu Rodney skończy 37 lat, ale jego ostatnie dwa sezony nie wskazywały by nad jego karierą zachodziło słońce. W tym czasie w barwach Tampa Bay Rays zaliczył 85 savów z niesamowitą ERA 1,91, choć ostatni sezon był już słabszy w jego wykonaniu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×