O obecnej sytuacji w Polskim Związku Biathlonu (PZBiath) opowiedziała mediom dyrektor sportowy Justyna Kowalczyk-Tekieli. Padły przy tym bardzo mocne oskarżenia.
Wszystko zaczęło się od tego, że jedyny kandydat na prezesa związku, Zbigniew Waśkiewicz, nie otrzymał wystarczającego poparcia w głosowaniu i nie został wybrany na kolejną kadencję. Zdaniem Kowalczyk-Tekieli, za rewolucję w PZBiath odpowiedzialny jest... trener kadry Adam Kołodziejczyk.
- Mam w tym swój udział, tak myślę. Pod moim wpływem prezes zrezygnował z usług trenera Adama Kołodziejczyka i stawiam, że to on był motorem tej całej rewolucji. (...) Niechęć pana Kołodziejczyka do mnie jest ogromna, bo kompletnie nie zgadzam się z tym, jakie stosuje obciążenia i jak układa całą pracę - przyznała mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2012 zmieniła wygląd. Nie poznasz jej!
Kowalczyk-Tekieli dodała, że miała okazję poznać warsztat trenerski Kołodziejczyka podczas prowadzonych przez niego konsultacji z kadrą biathlonistów. Nie ma o nim najlepszego zdania.
- Jego poglądy już na wstępie były dla mnie tak abstrakcyjne, że nie widziałam żadnego sensu w tej dyskusji. (...) Tak małe obciążenia treningowe, jakie on stosuje, nasi rywale aplikują juniorom młodszym - podkreśliła.
Dyrektor sportowy PZBiath zapowiedziała, że bez prezesa Waśkiewicza nie zamierza dłużej pracować w związku.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jego nie ma, a ja zostaję. To bez sensu, nie będę się kopać z koniem. Jeżeli dzisiaj największe poparcie ma człowiek, z którego poglądami na trening nie zgadzam się w żadnym punkcie, to jak miałoby to działać? - podsumowała.
Zobacz:
Do Kowalczyk napisał internauta. Postanowiła pokazać wiadomość
"Najmłodszy zdobywca". Kowalczyk zabrała syna na wyprawę