Reprezentantka Polski ma czego żałować po pierwszym starcie w Anterselwie. Joanna Jakieła rywalizację w sprincie rozpoczęła nieźle, na pierwszych punktach pomiaru czasu nie traciła wiele do najlepszych. Niestety na drugim kilometrze Polka zaliczyła kosztowny upadek. Upadek na zjeździe, uszkodzone wiązanie, bieg na jednej narcie - przy takich perypetiach trudno o dobry wynik.
- Niefortunnie weszłam w zakręt, straciłam balans i wywróciłam się. Wstając zauważyłam, że z narty wyjechało całe zapięcie. Odpięłam je, zostawiłam i powoli zaczęłam biec na jednej narcie, bo do końca nie wiedziałam co mam robić. Z naprzeciwka na mostku nadbiegł nasz serwismen Mariusz Wtorek, który podał mi nową nartę. Myślę, że na całym tym incydencie straciłam przynajmniej minutę. Miałam numer 19, wyprzedzały mnie zawodniczki z numerami 21 i 22, a nie sądzę by tempo mojego biegu na pierwszej pętli było wolne. Czułam się dobrze na trasie - powiedziała Jakieła w rozmowie ze stroną PZBiath.
Mimo sporej straty czasowej Polka kontynuowała rywalizację. Podczas strzelania w postawie stojąc spudłowała aż dwukrotnie.
ZOBACZ WIDEO: Historyczny wyczyn Polaka. "Daleka droga przede mną"
- Skupienie strzałów było po prawej stronie. Nie wiem czym to było spowodowane, bo wiatr był taki sam jak podczas przystrzeliwania. Możliwe, że był to błąd postawy, ale niewykluczone też, że karabin uderzył o ziemię podczas upadku - oceniła Jakieła.
Zdecydowanie lepiej 23-latce poszło w strzelaniu w postawie stojąc. To było bezbłędne, co mimo ogólnej poprawy skuteczności strzeleckiej wciąż należy do rzadkości.
- Jak się zalicza taki upadek na początku biegu to wiadomo, że w sprincie jest to trudne do odrobienia. W stójce strzelałam więc bez presji. O niczym nie myślałam, skupiłam się na robocie i to jest na pewno taki plusik tego dnia - dodała.
Czytaj także:
Gorąco wokół Borka Sedlaka. Stanowcze słowa szefa Pucharu Świata
To dla Kubackiego jak zwycięstwo. Na to legenda zwróciła uwagę