Przed startem mistrzostw świata celem postawionym przed naszymi zawodniczkami było osiągnięcie rekordów życiowych. Natalia Sidorowicz zrealizowała to założenie już w pierwszym starcie. W sprincie w Novym Meście zajęła szesnaste miejsce. Do tego zaliczyła dwa bezbłędne strzelania.
Na mecie nie ukrywała swojej euforii. - Ale jaja - powiedziała nasza reprezentantka. Sidorowicz zrobiła ogromny progres względem ubiegłego roku. W MŚ w Oberhofie była w sprincie 74. - Gdyby mi rok temu ktoś powiedział, że będę szesnasta, to raczej bym w to nie uwierzyła, że to będzie w ogóle możliwe - dodała.
- To smakuje super. Fajnie, że ten najlepszy mój wynik w życiu wydarzył się tutaj. Każdy zawodnik zawsze chce strzelić te dwa zera. W końcu mi się to udało. Chyba dlatego, że podczas biegu o tym nie myślałam. Walczyłam do końca. Na trasie było niesamowicie ciężko, ale nie tylko mi - oceniła Sidorowicz.
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"
Po biegu Polka była w bardzo dobrym nastroju, ale myślami jest już przy biegu pościgowym. Czasu na świętowanie nie będzie. - Już się nie mogę doczekać, co powie trener. Trzeba się skupić na regeneracji, bo mistrzostwa świata to długi okres - dodała.
Zawody w Novym Meście rozgrywane są w godzinach wieczornych. To inna sytuacja niż biegi w Pucharze Świata, które zaplanowane są z reguły około południa. To oznacza zupełnie inny plan dnia niż zazwyczaj.
- Staramy się organizować ten dzień tak, by nie leżeć w łóżku i nie oglądać cały czas seriali, bo wtedy głowa jest bardziej do spania. Wprowadzamy jakieś aktywności fizyczne, rozciąganie, krótki trucht. Radzimy sobie - zakończyła.
Bieg pościgowy odbędzie się w niedzielę 11 lutego.
Czytaj także:
Thurnbichler przesadził? "Te słowa nigdy nie powinny paść"
Wielki sukces Polaka. Zdobył medal mistrzostw świata!