Nowy sezon biathlonowy jeszcze się nie rozpoczął, a już wzbudza ogromne kontrowersje. Wszystko za sprawą zmiany zasad dotyczących startowych grup zawodników. Celem wprowadzonej przez Międzynarodową Unię Biathlonu (IBU) reformy jest zwiększenie emocji i przyciągnięcie większej liczby widzów.
Jednak decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką sportowców. - To jest skandal - powiedział trener francuskiej reprezentacji Stephane Bouthiaux, określając nowe przepisy jako "całkowicie nielogiczne".
Zmiana polega na tym, że najlepsi zawodnicy klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie będą już mogli wybierać pierwszej grupy startowej, co gwarantowało im najlepsze warunki na świeżo przygotowanej trasie. Zamiast tego będą startować w trzeciej grupie, na pozycjach od 45. do 75. Ma to na celu "sztuczne podniesienie emocji", ale jednocześnie niesie ryzyko, że zawodnicy z czołówki będą mieli utrudnione zadanie przez pogarszające się warunki trasy.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
- To oczywiste, że wielu biathlonistów jest przeciwko tej decyzji - mówił szwedzki reprezentant i rzecznik sportowców Sebastian Samuelsson, którego cytuje welt.de. Podobnego zdania jest Quentin Fillon Maillet, dwukrotny mistrz olimpijski z Francji, który w wywiadzie dla Eurosportu stwierdził: - Warunki nie będą sprawiedliwe, chyba że w wyjątkowych przypadkach.
Według IBU zmiana systemu startowego ma na celu przyciągnięcie młodszej widowni oraz zwiększenie zainteresowania zawodami poprzez dłuższe utrzymanie najlepszych zawodników w centrum uwagi. Odpowiedzialny z ramienia IBU za kontakt z mediami Christian Winkler zapewnił, że nowe zasady będą testowane w listopadzie i grudniu, a ich skuteczność zostanie oceniona pod koniec roku. Dodał także, że w sytuacjach ekstremalnych warunków pogodowych jury zawodów może przywrócić wcześniejszy system.
- IBU rozumie, że poglądy sportowców i organizacji mogą się różnić, ale naszym celem jest zapewnienie jeszcze bardziej ekscytujących zawodów - podkreślił Winkler.
Dominator ostatnich sezonów Johannes Boe wyraził poważne wątpliwości co do skuteczności nowego systemu.
- Jeśli ludzie będą oglądać zawody i nie zobaczą najlepszych od samego początku, przełączą kanał - powiedział norweski pięciokrotny mistrz olimpijski. Jego zdaniem zmiana może doprowadzić do spadku oglądalności, zamiast ją zwiększyć. Podobne zastrzeżenia ma niemiecki zawodnik Johannes Kuehn, który uważa, że wielokrotne spotkania z IBU na temat reformy były stratą czasu: - Nic nie udało nam się osiągnąć, mimo wielu spotkań i propozycji.
Nowe zasady mają być testowane do końca grudnia. Jeśli okażą się nieskuteczne, IBU zapowiedziała, że poszuka innych rozwiązań. Tymczasem sportowcy i trenerzy pozostają sceptyczni, wskazując na brak kompromisów i ryzyko pogorszenia warunków rywalizacji. Czy reforma faktycznie przyniesie zamierzone efekty, okaże się dopiero w trakcie sezonu.