Świat sportu okrył się żałobą. W środę potwierdzono, że nie żyje Laura Dahlmeier. Utytułowana niemiecka biathlonistka brała udział w wyprawie górskiej w Karakorum w Pakistanie. Mistrzyni olimpijska została uderzona spadającym kamieniem. W wyniku tego zdarzenia poniosła śmierć.
Jak informuje portal br.de, partnerka wspinaczkowa Dahlmeier zabrała głos podczas konferencji prasowej w Skardu. Marina Krauss odniosła się do wydarzeń, które miały miejsce podczas próby zdobycia szczytu Laila Peak (6 069 m). Ostatecznie obie kobiety zdecydowały się zawrócić.
Krauss opisała, że schodziła jako pierwsza, gdy Dahlmeier została uderzona spadającym głazem i odrzucona na skalną ścianę. - Od tego momentu już się nie ruszała - relacjonowała.
Po tym zdarzeniu kilkukrotnie wołała do partnerki i natychmiast wezwała pomoc. - Krzyczałam do niej, ale nie było żadnej reakcji - wyznała Krauss, która starała się także dodzwonić do Dahlmeier.
Podejście do rannej było niemożliwe bez narażenia własnego życia. Kiedy Krauss nie zauważyła oznak życia, rozpoczęła samotny odwrót.
Obie były przekonane, że są przygotowane technicznie do pokonania tej trasy. Warunki pogodowe jednak się pogorszyły. - Śnieg stał się bardziej miękki. Gdybyśmy były tam pół godziny wcześniej, na pewno bezpiecznie zeszłybyśmy na dół - stwierdziła Kraus.
Do tragedii doszło na wysokości około 5700 metrów, w trudnych, górskich warunkach. Obie wspinały się w stylu alpejskim, bez pomocy z zewnątrz. W działania poszukiwawcze zaangażował się m.in. zawodowy himalaista Thomas Huber.
31-letnia Dahlmeier odnosiła wielkie sukcesy w biathlonie. W 2018 roku wywalczyła dwa złote medale i jeden brązowy podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Na jej koncie jest także kilkanaście krążków zdobytych podczas mistrzostw świata, w tym siedem złotych.