Południowy Tyrol powitał kadrowiczów prawdziwą zimą. Nikt nie narzeka na brak śniegu, a temperatury sięgające piętnastu stopni poniżej zera przypominają wszystkim, że biathlon to jednak wciąż sport zimowy.
Puchar Świata osiągnął półmetek - za najlepszymi biathlonistami i biathlonistkami już 13 z 26 indywidualnych startów w tym sezonie.
- Nigdy nie błyszczeliśmy w pierwszej części sezonu. Musimy spokojnie szafować siłami, bo najważniejsze starty dopiero w marcu. Nasze dziewczyny robią postęp, ale okazuje się on niewystarczający do walki o czołowe lokaty. Magdalena Gwizdoń, Monika Hojnisz i Krystyna Guzik strzelają na poziomie powyżej 85 proc. skuteczności, co jest niezłym rezultatem. Pozostałe ich wskaźniki zmierzają ku optimum. Widać też, że są dobrze przygotowane kondycyjnie, bo te kilkanaście biegów, które mają już w nogach nie robią na nich wrażenia - ocenił trener kadry Adam Kołodziejczyk.
- Nieco inaczej wygląda kwestia z Weroniką Nowakowską, która nam się trochę rozregulowała. Pracujemy nad tym, żeby ustabilizowała formę, ale nie jest to łatwe - dodał Kołodziejczyk.
Cały czas czekamy na pierwsze pucharowe punkty autorstwa polskich biathlonistów. Do tej pory najlepszym wynikiem jest 47. miejsce Łukasza Szczurka w biegu na 20km w Ruhpolding.
- Musimy uzbroić się w cierpliwość. Ich rozwój sportowy to proces długofalowy. Są silniejsi i bardziej wytrzymali niż przed sezonem. Na ich niekorzyść działa to, że poziom u mężczyzn jest bardzo wyrównany i ich postępy nie są widoczne dla kibiców. Ja jako trener widzę jednak, że teraz na dystansie 10 km tracą coraz mniej do najlepszych - zakończył Kołodziejczyk.
Równolegle do zawodów Pucharu Świata w Anterselvie rozgrywane będą zmagania w ramach Pucharu IBU w Langdorf. W Niemczech wystartują Patrycja Hojnisz, Karolina Pitoń, Anna Mąka oraz Andrzej Nędza-Kubiniec.
"Polaków zabraknie w sztafecie mężczyzn" - pewnie nie chcą ju Czytaj całość