Trener polskiej kadry ma powody do świętowania. Nadia Biełowa: Nie osiądziemy na laurach

Tak dobrze sezonu nigdy wcześniej nie zaczęła żadna polska biathlonistka. Trenerka reprezentacji ze spokojem podchodzi do drugiego miejsca Moniki Hojnisz. - Wciąż czeka nas dużo pracy by zrealizować nasz cel – powiedziała Nadia Biełowa.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Nadia Biełowa Newspix / Wojciech Karpiński / Na zdjęciu: Nadia Biełowa
Wiadomością dnia jest druga lokata Moniki Hojnisz w biegu indywidualnym. Polka spudłowała tylko raz i bardzo długo utrzymywała się na prowadzeniu. Z pierwszego miejsca zepchnęła ją dopiero startująca z jednym z ostatnich numerów Julija Dzhyma.

- Analizowałam ubiegły rok w wykonaniu Moniki. Zdecydowanie brakowało jej stabilności. I nawet jak z nią rozmawiam i pytam czego oczekuje od tego sezonu to ona wcale nie marzy o medalach tylko odpowiada, że chce regularnych miejsc w dwudziestce. I nad tym pracowaliśmy. Stabilny bieg to podstawa, bo wiadomo, że w strzelaniu czasem może coś nie wyjść - powiedziała Nadia Biełowa, która na funkcję trenerki kadry seniorek w naszym kraju powróciła po ośmiu latach przerwy.

- Gdyby Monika była dzisiaj dziesiąta to też byłabym z niej zadowolona. Zadaniem dla niej na teraz nie jest bowiem wygrywanie zawodów, a stabilny bieg i stabilne strzelanie. Nie będzie tak, że siądziemy teraz na laurach. Wciąż czeka nas dużo pracy by zrealizować nasz cel. Najlepsze wyniki mają przyjść dopiero na mistrzostwach świata - dodała.

Po czwartym strzelaniu Hojnisz, realizator transmisji telewizyjnej pokazał, że za lunetą w polskiej ekipie zamiast trenerki Biełowej stał dzisiaj trener Adam Kołodziejczyk. Dlaczego?

ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"

- Zależało mi na tym by móc poobserwować pracę dziewczyn na trasie. Na co dzień jestem na strzelnicy i już doskonale wiem, jakie błędy tam popełniają. Oczywiście byłam obecna na przystrzeliwaniu, ale gdy zaczynał się bieg to ustawiłam się na trasie, a za lunetą zastąpił mnie trener Adam - wyjaśniła Ukrainka.

Poza wynikiem Hojnisz pozostałe nasze zawodniczki nie zdołały wywalczyć pucharowych punktów.

- Mimo to jestem z nich zadowolona. Widać było, że walczyły. Może jeszcze nie wyszło strzelanie, ale czasy biegów nie były takie złe - oceniła Biełowa.

Kibiców niepokoić może słabszy występ Kamili Żuk, która zajęła dopiero 90. miejsce. Zwłaszcza gdy porówna się, że Marketa Davidova, którą Polka pokonywała na MŚJ w Otepaa, stanęła po raz pierwszy na pucharowym podium. Trenerka Biełowa uspokaja, że w kolejnych zawodach Żuk może pójść w ślady swojej rywalki.

- Nigdy nie lubię rozmów o miejscach i medalach, ale Kamilę stać oczywiście już teraz na podobny wynik, który zrobiła dzisiaj Davidova. Pewnie lepiej dla niej byłoby gdyby pobiegła w niedzielnej sztafecie i miała już jakieś przetarcie. Pierwszy start w sezonie i od razu dystans 15km nie był dla niej łatwy. Na treningach strzela świetnie, kwestią czasu jest kiedy zaprezentuje to na zawodach - powiedziała Biełowa, która w sprincie w miejsce Magdaleny Gwizdoń desygnuje Karolinę Pitoń.

- Już wcześniej zdecydowałam o tym, że w sprincie wystartuje Pitoń. Wiem na co stać Magdę, a jestem wciąż na etapie budowania składu sztafety i muszę dać szansę każdej z zawodniczek - zakończyła.

Czy Monika Hojnisz zakończy sezon w czołowej dziesiątce Pucharu Świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×