Podczas ostatniego strzelania biegu pościgowego w Soldier Hollow, Johannes Boe oddał tylko cztery strzały zamiast regulaminowych pięciu. Po biegu sędziowie znaleźli w magazynku jego karabinu jeden pocisk. Mimo to nie zdążyli przekazać informacji do jury przed opublikowaniem oficjalnych wyników. Lider Pucharu Świata nie został w żaden sposób ukarany.
Dlatego Boe postanowił sam zgłosić się do Międzynarodowej Unii Biathlonu (IBU). Przyznał się do złamania przepisów i zdecydował się oddać 7 000 euro nagrody za wywalczone czwarte miejsce. Do tego Norweg straci 43 punkty Pucharu Świata. - Bezpośrednio po biegu przyznałem się, że z własnej winy złamałem przepisy - mówił Boe.
Zobacz także: PZN chce dalszej pracy Justyny Kowalczyk z biegaczkami. Apoloniusz Tajner: O zmianach nie ma mowy
- Chcę podkreślić, że gdyby nie moja inicjatywa, to pewnie nie zostałbym ukarany. IBU powinna przyjrzeć się tej sprawie i zrobić wszystko, by uniknąć podobnych pomyłek w przyszłości. Mam nadzieję, że moja postawa będzie motywacją dla innych zawodników, którzy znajdą się w podobnej sytuacji - dodał norweski biathlonista.
Dyrektor sportowy IBU przyznał, że wprowadzone zostaną nowe procedury, które mają uniknąć takich wpadek w przyszłości. - W związku z nieporozumieniem w grupie miejscowych sędziów, nie było możliwości ingerencji w oficjalne wyniki. Po analizie wideo jasne było, że Boe złamał przepisy. Doszliśmy w tym względzie do najlepszego z możliwych porozumienia. Dzięki postawie fair-play zawodnik nie zostanie zdyskwalifikowany - przekazał Felix Biterling.
Zobacz także: Gwiazda biegów na dopingu? Aleksiej Połtoranin wśród zatrzymanych
ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld 2019. Toni Innauer dla WP SportoweFakty: Brak medalu dla Polski? Powód był prosty
Tytul swiadczy o kiepskim autorze.