W poniedziałek Kamila Żuk wraz z Moniką Hojnisz-Staręga, Magdaleną Gwizdoń, Kingą Zbylut i Joanną Jakiełą zakończyła obóz przygotowawczy w Obertilliach.
- Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że zgrupowanie było bardzo intensywne, porównywalne z ciężkimi obozami w okresie przygotowawczym. Ważnym jego elementem była praca nad pewnością siebie, skupialiśmy się też nad ostatnimi poprawkami przed wyjazdem do Anterselwy - powiedziała Żuk, która we wtorek i środę testowała już trasy i strzelnicę, na której rozegra się walka o medale MŚ.
- Byłyśmy przez krótki czas w domach, potem zgrupowanie w Obertilliach, zrobiła się przerwa w startach i ta doza niepewności, która towarzyszyła nam przed sezonem znowu wróciła. Na ostatnim Pucharze Świata w Pokljuce sporo dziewczyn zaczęło łapać formę. Jestem bardzo ciekawa jak to się wszystko potoczy - dodała.
Dziewiąta zawodniczka pucharowej klasyfikacji sprintu przyznała, że bardzo lubi trasy w Anterselwie.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Stefan Kraft lata jak szalony. "Punkty zdobywa krok po kroku"
- Startując na wysokości nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Czasami bardzo dobre zawodniczki mają problemy. Jest to loteria, ale lubię takie wyzwania. Im trudniejsze warunki, tym lepiej się czuję - powiedziała Żuk.
22-latka rywalizację na Mistrzostwach Świata w Anterselwie rozpocznie już od czwartku. Żuk znajdzie się bowiem w składzie sztafety mieszanej.
- To jest świetna okazja dla mnie do tego, żeby przetrzeć się przed biegiem sprinterskim. Wiem, że mój organizm potrzebuje takiego przepalenia - zakończyła.
Pełen skład polskiej sztafety poznamy w środę późnym popołudniem.
Zobacz także:
Skoki narciarskie. Rekordowe Bad Mitterndorf. Daniela Iraschko przeszła tam do historii
Skoki. Puchar Świata Bad Mitterndorf. Lotnicy wreszcie mogą wyjść z cienia