Podczas maratonu w Dreźnie w 2021 r. Hiszpan Camilo Santiago pobiegł z... numerem (450.), z którym został zgłoszony reprezentant Hondurasu Ivan Zarco.
Wynik 2:17:46 uzyskany przez hiszpańskiego biegacza oznaczał nowy rekord Hondurasu i minimum na igrzyska olimpijskie w Tokio - czytamy na stronach dziennika "AS".
Wspólnicy zadbali o szczegóły. Santiago wystąpił w czapce i okularach, żeby trudno było go rozpoznać. Oszustwo wyszło jednak na jaw.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje
Ustalona przez zawodników wersja mówiła o tym, że Zarco doznał kontuzji przed biegiem (miał mieć problem z rozcięgnem podeszwowym), a kolega z Hiszpanii wziął jego numer, ponieważ... skradziono mu pakiet startowy.
Hiszpańska federacja lekkoatletyczna nie uwierzyła w te kuriozalne tłumaczenia i ukarała Santiago zawieszeniem na dwa lata. Kara została jednak cofnięta decyzją Trybunału Administracyjnego ds. Sportu (TAD).
Władze lekkoatletyczne Hondurasu przymknęły natomiast oko na oszustwo i Zarco wystąpił w maratonie olimpijskim w Tokio. Na trasie w Sapporo był ostatni z czasem 2:44:36.
Teraz obu maratończyków w końcu dosięgła sprawiedliwość. Athletics Integrity Unit nałożyła na nich karę dyskwalifikacji na okres sześciu miesięcy (do 8 sierpnia 2023 r.) za manipulowanie wynikiem sportowym.
Zobacz:
Marokańczyk wygrał półmaraton i... uciekł. Wiadomo, czego się przestraszył
Dostał 8 lat za doping. W tle EPO, szczepionka na COVID-19 i lekarze z Kenii