Szymon Kulka. Policjant, któremu nikt nie ucieknie. Za to on ucieka Kenijczykom

Michał Fabian
Michał Fabian
Uznawany jest pan za nadzieję polskich biegów długodystansowych. Od początku stawiał pan na lekkoatletykę, czy może próbował swoich sił w innych dyscyplinach?

Na początku troszeczkę ciągnęło mnie do piłki nożnej, niemniej jednak bardzo szybko zostałem wykluczony z uprawiania tej dyscypliny, ponieważ złamałem nogę. Przez rok miałem ją w gipsie. Ogólnie cała kostka wypadła ze stawu. Niestety nie było kolorowo, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło, nie odczuwam żadnych skutków tego złamania. Za namową mojego pierwszego trenera zacząłem (w 2007 r. - przyp. red.) biegać. Bardzo szybko przyszły sukcesy. Już po roku treningów zdobyłem pierwszy medal mistrzostw Polski, później co roku kolejne. Nie pamiętam dokładnie, ale obecnie mam około 28 medali MP.

Pochodzi pan z Ropy, która jest oddalona o 40 km od Muszyny - rodzinnego miasta Henryka Szosta, rekordzisty Polski w maratonie. Dobry region dla dobrych biegaczy?

Dokładnie (śmiech). Z tych okolic pochodzi także Jakub Burghardt, który biegał w granicach 30 minut na "dyszkę". Ten region coś w sobie ma, coś musi być w tym klimacie.

Wymagające trasy do treningów?

Na przykład. Trudny teren często wykorzystuję na długie wybiegania. Czasem takimi treningami zastępuję siłę biegową. Można to fajnie połączyć.

W 2017 roku biegał pan i w hali, i na stadionie, i w zawodach ulicznych. Jak pan podsumuje ostatnie miesiące?

W tym roku skupiłem się na nieco krótszych dystansach, odpuściłem biegi dłuższe. Chciałem się skoncentrować na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Lille i biegu na 5000 m. To się udało. Zakwalifikowałem się do kadry na te zawody. Zajęliśmy drugie miejsce. Uważam też, że wykonałem fajny bieg na tych mistrzostwach (Kulka zajął piąte miejsce, zdobywając dla Polski siedem punktów - przyp. red.). Było w porządku.

Srebrny medal z DME w Lille - pierwszy wywalczony na bieżni wśród seniorów - ceni pan najwyżej w karierze?

Nie, bo indywidualne starty zawsze liczyły się dla mnie bardziej. Sukcesem, który jest dla mnie najważniejszy, pozostaje złoty medal mistrzostw Europy w biegach przełajowych z 2012 r.

Jest pan obecnie w okresie roztrenowania. Jakie ma pan plany na 2018 r.?

Sezon halowy odpuszczam, będę się szykował do mistrzostw Europy w Berlinie, w których chciałbym wystartować bądź w maratonie, bądź w biegu na 10000 m. Wszystko uzależnione jest od tego, czy będę miał możliwość wykonania pełnego treningu pod maraton. Jeśli będę ograniczony czasowo, skupię się na przygotowaniach do startu na 10000 m. Jeśli nie, to spróbuję na wiosnę - prawdopodobnie w Orlen Warsaw Marathon - uzyskać minimum w maratonie na mistrzostwa Europy.

To będzie pana debiut na "królewskim dystansie". Jakie ma pan oczekiwania?

To jest maraton, tu każdy reaguje inaczej na ten dystans. Nie można z góry powiedzieć, że ten czy ten zawodnik będzie dobrym maratończykiem. To się okaże, gdy przebiegnie maraton i w jakiej kondycji go ukończy. Jestem typem zawodnika, który woli zdecydowanie biegi dłuższe, biega mi się je dużo bardziej komfortowo. Jestem pozytywnie nastawiony. Będę chciał uzyskać wynik lepszy od minimum na mistrzostwa Europy, które wynosi 2:13:30, i zakwalifikować się do drużyny, która w Berlinie ma szansę powalczyć o medal mistrzostw Europy. Minimum wypełnił już Henryk Szost i Błażej Brzeziński.

Na jednych mistrzostwach Europy - w 2016 r. w Amsterdamie - już pan był. Startował pan wówczas w półmaratonie.

To była moja pierwsza duża impreza seniorska w życiu. Pomimo tego, że byłem najmłodszy w stawce, pokonałem zawodników z dużo lepszymi życiówkami. Na 82 startujących przybiegłem na 16. miejscu. Niestety w Europie stało się tak, że na mistrzostwach tego kontynentu większość czołowych zawodników pochodzi z Kenii lub Etiopii (aktualnym mistrzem w półmaratonie jest pochodzący z Erytrei, a reprezentujący Szwajcarię, Abraham Tadesse, zaś wicemistrzem Kenijczyk Mike Kipruto Kigen, który startuje dla Turcji jako Kaan Kigen Özbilen - przyp. red.). Mam bardzo negatywne zdanie na ten temat. Nie lubię, jeśli kraje zajmują się sprowadzaniem zawodników z Afryki, żeby biegali w ich barwach.

Znalazłem na pana Facebooku takie zdanie: "Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w piękno swoich marzeń". Jakie to więc marzenia?

Zdecydowanie największym marzeniem jest dla mnie start w igrzyskach olimpijskich. Powiedziałem sobie, że dopóki tego nie osiągnę, nie skończę z bieganiem. Olimpiada musi być! Myślę o igrzyskach w Tokio w 2020 r., gdzie chciałbym wystartować na dystansie maratońskim.

ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 75. Henryk Szost przestrzega: Za chwilę europejskie bieganie przestanie istnieć [3/3]
Na którym dystansie Szymon Kulka powinien się skupić w kontekście ME w Berlinie 2018?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×