Po kilku godzinach biegu w końcu docieram na Stadion Narodowy. Przebiegam przez tunel, mijam tłum kibiców przy barierkach, skręcam w lewo i widzę metę. Jestem totalnie wyczerpany, ale też niesamowicie szczęśliwy. - Marzyłem o tej chwili! - krzyczę do kamery. Jeszcze kilka sekund i będę maratończykiem.