Jedna z największych gwiazd męskich biegów narciarskich Johannes Hoesflot Klaebo poprosił swojego trenera reprezentacji, by ten wyjechał z nim na zgrupowanie w Alpy. Ten jednak odmówił.
Nic w tym dziwnego. Szkoleniowiec Norwegów ma pod swoimi skrzydłami jeszcze pięciu innych zawodników. Tłumaczył się, że nie może porzucić reszty kadry, by zająć się jednym biegaczem, nawet jeśli jest on niekwestionowaną gwiazdą w świecie biegów narciarskich.
W związku z tym pięciokrotny mistrz olimpijski postanowił zatrudnić na stanowisko tymczasowego trenera... swojego dziadka. 79-letni Kare Hoesflot był trenerem mistrza olimpijskiego, gdy Johannes był jeszcze dzieckiem i cały czas mu pomagał. To właśnie on nauczył swojego wnuka specyficznej techniki "podskakiwania" na nartach, którą legitymuje się Klaebo.
W tym sezonie odbędą się mistrzostwa świata w Planicy, na których Klaebo chce zdobyć wszystkie 6 możliwych medali. Szanse biegacza na ten wynik znacząco wzrosły, bowiem najwięksi rywale Klaebo, Rosjanie, zostali wykluczeni z rywalizacji przez FIS.
Decyzja o zatrudnieniu dziadka na trenera Klaebo została przyjęta z niezrozumieniem w Norwegii. Co ciekawe, dostaje się tamtejszemu związkowi. "Federacja zdaje się nie pojmować, że królewskie czasy naszych biegów się zakończyły i mamy teraz tylko jedną gwiazdę w ekipie - Klaebo" - twierdzi norweska TV2.
Czytaj więcej:
W Wiśle bez czołowego skoczka
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siatkarz romantyk. Taką niespodziankę sprawił partnerce