- Nie tak wielką. Za długo już żyję i biegam, żeby nie umieć ocenić bez ścigania, na co mnie stać. Był stres, ale nie większy niż zawsze - powiedziała polska biegaczka w rozmowie z Rzeczpospolitą.
- Wiedziałam, że może być dobrze. Nie była to pewność, ale mocne przeczucie. Teraz też nie skaczę z radości: coś się ruszyło, wróciłam! Bo przecież daleko nie odeszłam. Miałam po prostu słabe narty w Soczi. Bardzo słabe narty. I tyle. A teraz jestem z powrotem na swoim miejscu - dodała Kowalczyk.
Źródło: Rzeczpospolita
Jesteś kibicem sportów zimowych? Mamy dla Ciebie odpowiedni fanpage na Facebooku. Zapraszamy!