- Od ponad roku mam zdiagnozowane stany depresyjne. Od ponad półtora roku walczę z bezsennością. Może by się zebrało kilkadziesiąt nocy, które w tym czasie normalnie przespałam. Walczę ze swoim organizmem, z ciągłymi nudnościami, zasłabnięciami, gorączkami po 40 stopni, lękami. Z problemami, które mi się wcześniej nie zdarzały. W pewnym momencie byle posiłek bywał wystarczającym powodem do wymiotowania. Teraz jest trochę lepiej - powiedziała mistrzyni olimpijska.
Kowalczyk od kilku tygodni pracuje z psychoterapeutką, wcześniej przyjmowała leki antydepresyjne, ale nie przynosiły one poprawy. - Były takie próby, pierwsza ponad rok temu. Trzeba było spróbować, bo stany depresyjne ciągle się pogłębiały, nie potrafiłam sobie poradzić ani z tym, ani z bardzo niestabilną sytuacją, w której się znalazłam. Ale próba się nie powiodła, bardzo słabo reagowałam na lekarstwa. Druga próba była we wrześniu ubiegłego roku. Również z bardzo słabym efektem. I trzecia próba teraz, wiosną, kiedy było już naprawdę źle. Wszystkie próby kończyły się góra po miesiącu - wyjaśniła w rozmowie z wyborcza.pl. [ad=rectangle]
Biegaczka wyjaśniła również, że rok temu straciła dziecko. O tym fakcie informowała wcześniej na swoim profilu na Facebook pisząc, że "straciła Dzieciątko". Niektórzy jednak zrozumieli, że chodziło nie o ciąże, a o psa. - Tak, byłam w ciąży, poroniłam rok temu w maju, na obozie treningowym. Na samym początku obozu - powiedziała.
Cała rozmowa na wyborcza.pl.
{"id":"","title":""}
Źródło: Foto Olimpik/x-news