[tag=13216]
Ingvild Flugstad Oestberg[/tag] to modelowy przykład dobrego rozwijania talentu. Jako nastolatka była już gwiazdą na mistrzostwach świata juniorów. W Pucharze Świata startuje od sezonu 2007/2008 i jeszcze nie zdarzyło się, żeby kiedykolwiek spadła w klasyfikacji generalnej - rokrocznie czyni stałe postępy i systematycznie pnie się w górę, kończąc poprzednią edycję walki o Kryształową Kulę już na dziesiątym miejscu.
Mimo stałych postępów Oestberg przez wielu traktowana była jako typowa sprinterka. Nie ograniczała się wprawdzie do najkrótszej konkurencji i potrafiła dobrze wypaść także na dystansach, ale podia i wygrane osiągała tylko w swojej koronnej specjalności. To właśnie w drużynowym sprincie została mistrzynią olimpijską i mistrzynią świata, ponadto w sprincie indywidualnym wywalczyła srebro na igrzyskach w Soczi.
Prawdziwy przełom przyniósł jednak dopiero bieżący sezon. Oestberg stała się gwiazdą, która zaledwie raz wypadła z czołowej piątki. Norweżka jest mocna nie tylko w sprintach, ale nawet na dystansie 15 kilometrów, czyli w najdłuższej z konkurencji rozegranych do tej pory w bieżącej edycji Pucharu Świata. Duża wszechstronność sprawiła, że niespodziewanie Oestberg stała się jedną z kandydatek do zwycięstwa w całym Tour de Ski.
Po trzech etapach prowadzi, a styl w jakim pokonała Therese Johaug w niedzielnym biegu na dochodzenie budzi respekt. O końcowy triumf w Tourze łatwo nie będzie, bo to rodaczka mimo wszystko pozostaje faworytką, ale Oestberg nadal ma w ręku mocne karty i zwłaszcza we wtorkowym sprincie w Oberstdorfie może pokusić się o powiększenie aktualnej przewagi.
Z kolei Therese Johaug po niedzielnej porażce być może przypomniała sobie mistrzostwa Norwegii z 2009 roku. Właśnie wówczas zaledwie 18-letnia Oestberg zadziwiła wszystkich, gdy została mistrzynią kraju w skiathlonie sensacyjnie pokonując na finiszowej prostej... Johaug. W niedzielę Ingvild po raz drugi wygrała ze sławniejszą koleżanką w ważnym biegu dystansowym.