Heidi Weng we łzach szczęścia. "Myślałam, że znowu jestem druga"

Heidi Weng w końcu wygrała biegu Pucharu Świata. Po sukcesie na siódmym etapie Tour de Ski Norweżka początkowo nie fetowała zwycięstwa. Myślała bowiem, że... znowu zajęła drugie miejsce.

Walka o wygraną w Val di Fiemme trwała do końca - ostatecznie Heidi Weng pokonała na finiszu Ingvild Flugstad Oestberg. U zwyciężczyni po przekroczeniu linii mety zabrakło jednak wielkiego wybuchu radości, choć znana jest z bardzo emocjonalnych reakcji. Norweżka była bowiem przekonana, że... ktoś finiszował przed nią. - Dotarło do mnie, że wygrałam, gdy zobaczyłam dumę mojej mamy. Po spotkaniu z nią jestem bliska łez. Myślałam, że jestem druga. Dobiegając do mety nie kontrolowałam kolejności. Byłam pewna, że nie jestem pierwsza. Potem obejrzałam powtórki i wszystko do mnie dotarło - komentowała już jakiś czas po zakończeniu biegu.

Po upragnionym zwycięstwie ostatecznie nie brakowało płaczu ze szczęścia. Wcześniej Weng trzydzieści cztery razy stawała na pucharowym podium, ale nigdy nie na jego najwyższym stopniu. - Nie myślałam, że wygram właśnie teraz. Nie mogę sobie tego aż wyobrazić, bo zawsze byłam druga lub trzecia. Tyle razy byłam tak blisko. To cudowne uczucie dla kogoś kto nigdy nie wygrał Pucharu Świata. Nie przypuszczałam jednak, że uda się właśnie w tym momencie i w tym biegu. Dla mnie to coś niewiarygodnie wielkiego. Nie mogę w to aż uwierzyć - mówiła Weng.

Jej matka, May Bente Weng, także biegała na nartach, choć nie w Pucharze Świata. Na jej koncie były m.in. występy w maratonach Worldloppet. - Heidi w piątek pytała mnie czy jej wygrana to coś niemożliwego. Wreszcie się udało i myślę, że teraz się przełamie i tych wygranych będzie już więcej, będzie o niej łatwiej. Bardzo zasłużyła na to zwycięstwo i cieszę się, że mogę być z nią w tym momencie - powiedziała May Bente Weng.

Źródło artykułu: