Brak sukcesu długo siedział w głowie Norweżki i paraliżował ją w decydujących momentach, przez co wielokrotnie przegrywała na finiszu i zajmowała drugie miejsce. Tegoroczny trumf podczas jednego z etapów Tour de Ski był swoistym przełamaniem. Na dwa biegi przed końcem Ski Tour Canada Heidi Weng jest liderką i na równym poziomie walczy z Therese Johaug.
- Mam nadzieję, że będziemy walczyły do samego końca. Wygrałam dwa ostatnie biegi dystansowe. To dodaje mi pewności siebie. Gdy na początku Therese łatwo zwyciężyła w Montrealu to myślałam, że Tour będzie nudny. To zabawne, że ktoś daje radę z nią walczyć - powiedziała Weng dodając, że mimo wszystko uważa rodaczkę za faworytkę.
- Musimy zobaczyć co będzie w piątek. Wtedy odbędzie się bieg z indywidualnego startu, a w takich konkurencjach Johaug jest niezwykle mocna. W tym sezonie w zawodach tego rodzaju udało mi się z nią wygrać tylko raz i to na 5 kilometrów, a teraz pobiegniemy na 10 - powiedziała Weng.
Obecnie Norweżki dzieli zaledwie 2,9 sekundy.