- Następny trening w Polsce za 6 tygodni. Ruszamy na kolejny długi obóz treningowy - pisała w czwartek na Facebooku sportsmenka z Kasiny Wielkiej.
[tag=4144]
Justyna Kowalczyk[/tag] już dotarła na miejsce - tym razem będzie ciężko trenować we Włoszech. Polka zameldowała się na północy w narciarskim rejonie Val di Fiemme. To miejsce świetnie znane kibicom.
Co roku to właśnie tam odbywa się finał cyklu Tour de Ski. Uczestnicy na koniec wbiegają na szczyt Alpe Cermis, a przed metą muszą pokonać morderczy podbieg.
Kowalczyk tym razem pokonała go bez śniegu na trasie. Polka liczyła, że będzie łatwiej, ale grubo się pomyliła, o czym napisała na Facebooku. Tam też zamieściła krótki film.
- Miałam nadzieję, że Alpe Cermis w wersji asfaltowej będzie ciut łatwiejsze. Głupia ja.
Nasza biegaczka w tym roku przygotowuje się do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. W Pjongczangu sportowcy będą walczyć o medale od 9 do 25 lutego.
ZOBACZ WIDEO "Happy Olo" we wrześniu na ekranach. "To trochę szalony film"