Norwegia opłakuje Vibeke Skofterud. Policja już wie: zdradliwe wybrzeże i ciemność doprowadziły do wypadku

"Straciłam jedną z najlepszych przyjaciółek" - napisała Therese Johaug. "Odeszła najserdeczniejsza osoba na świecie" - pożegnała koleżankę Marit Bjorgen. Tragiczna śmierć utytułowanej biegaczki Vibeke Skofterud poruszyła całą Norwegię.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Vibeke Skofterud Newspix / Na zdjęciu: Vibeke Skofterud

W niedzielę od południa nie było w Norwegii ważniejszego tematu. Na czołówkach wszystkich serwisów informacyjnych najpierw pojawiły się zdjęcia uśmiechniętej blondynki o dużych, niebieskich oczach i przenikliwym spojrzeniu. Potem zastąpiły je fotografie skutera wodnego, stojącego spokojnie u wybrzeża skalistej wyspy.

Niebieskooka blondynka to Vibeke Skofterud, 38-letnia była znakomita biegaczka narciarska, mistrzyni olimpijska z Vancouver w sztafecie. A malownicza wysepka to miejsce, w którym zginęła w tragicznym wypadku na skuterze.

Miejsce, w którym odnaleziono Vibeke Skofterud (fot. NRK.no) Miejsce, w którym odnaleziono Vibeke Skofterud (fot. NRK.no)
Była w cieniu gigantek Poruszenie Norwegów nie może dziwić, jako że w tym kraju biegi narciarskie są religią, a ci, którzy odnoszą w nich sukcesy - narodowymi bohaterami. Skofterud nie była bohaterką z pierwszego planu, sportowym Supermanem jak Marit Bjoergen, ale w czasie swojej 15-letniej kariery przegrywała tylko z takimi supermankami, a swoim rodakom dała sporo radości.

Na podium Pucharu Świata stawała 12-krotnie, ale nigdy na najwyższym stopniu. Z góry zawsze patrzyła na nią jedna z gigantek - najpierw Bente Skari, Katerina Neumannova, potem Virpi Kuitunen, wreszcie Marit Bjoergen i Justyna Kowalczyk. To właśnie Polka była pierwsza, gdy Skofterud po raz ostatni zmieściła się w czołowej trójce - 16 grudnia 2012 roku w biegu na 15 kilometrów w Canmore.

Dla Norwegów była przede wszystkim pewnym punktem sztafety. Tą, która miała za zadanie mocno zacząć (zwykle biegła na pierwszej zmianie) i przekazać prowadzenie jeszcze mocniejszej od siebie - na igrzyskach olimpijskich w Vancouver w 2010 roku i na mistrzostwach świata w Oslo rok później była to Therese Johaug. Oba biegi zakończyły się zwycięstwem Norweżek, tak jak sztafeta w 2005 roku na MŚ w Oberstdorfie, gdzie Skofterud również jako pierwsza ruszała na trasę.

Lekcje, wykłady i telewizja
Z biegami w Pucharze Świata urodzona w Askim zawodniczka skończyła w 2014 roku. Reprezentację Norwegii zamieniła na komercyjny Team Santander i przez kolejny sezon występowała w biegach długodystansowych, w których już wcześniej szło jej bardzo dobrze - w 2012 roku wygrała prestiżowy Bieg Wazów. O definitywnym pożegnaniu z zawodowym sportem zdecydowała trzy lata temu.

- Ciało już od dawna mówiło, że czas powiedzieć dość. Żyłam jak we śnie, rywalizowałam z najlepszymi na świecie, zdobywałam przyjaciół na całe życie i byłam członkiem najlepszej drużyny na świecie. To miało swój koszt, ale było też prawdziwym zaszczytem - mówiła, ogłaszając swoją decyzję.

Skofterud zajęła się uczeniem innych jazdy na nartach, prowadziła wykłady. Na swoim blogu pisała o zaburzeniach żywieniowych, z którymi swego czasu sama się zmagała, a które uważała za temat przemilczany (zdradziła chociażby, że w ciągu miesiąca jej waga potrafiła wahać się o 10 kilogramów). Doszła do półfinału telewizyjnego reality show "71° nord", odpowiednika polskiej "Ekspedycji", w czasie igrzysk olimpijskich w Pjongczangu była ekspertem norweskiej telewizji.

Wypadek w ciemną noc
Udane i spełnione życie utytułowanej biegaczki zostało przerwane nagle w noc z soboty na niedzielę, u wybrzeży Tromoyi, największej wyspy południowo-zachodniej części Norwegii. Od piątku Skofterud spędzała na Tromoyi wakacje w domku letniskowym, razem ze swoją życiową partnerką Marit Stenshorne. W sobotę wieczorem para wybrała się na koncert do Arendal, potem była sportsmenka jeździła jeszcze na skuterze wodnym. Kiedy nie wróciła do domu na noc, Stenshorne zgłosiła jej zaginięcie.

Poszukiwania trwały kilka godzin. W niedzielę około godziny 12 ciało Skofterud i jej skuter odnaleziono na niewielkiej Wyspie Świętej Heleny, niemal złączonej z Tromoyą, a oddalonej od Arendal o około 4 kilometry. Lekarz, który przybył na miejsce powietrznym ambulansem, od razu stwierdził zgon.

Wiadomość o śmierci mistrzyni olimpijskiej i mistrzyni świata błyskawicznie trafiła na czołówki serwisów informacyjnych. Najpierw wszędzie pojawiły się zdjęcia uśmiechniętej blondynki o hipnotyzującym spojrzeniu, potem fotografie z miejsca zdarzenia.

Media zadawały pytanie, co właściwie się wydarzyło, ale policja nie udzielała odpowiedzi na to pytanie. Zastrzegała, że ustalenie przyczyny śmierci potrwa, bo trzeba dokładnie zbadać pojazd, miejsce w którym znaleziono Skofterud, przeprowadzić sekcję zwłok i przesłuchać świadków. - Ze względu na skalę śledztwa to zajmie kilka tygodni - mówił w niedzielę szef lokalnej policji Bard Austad.

Jeszcze w sobotę o godzinie 23 Skofterud i Stenshorne widziano razem w Arendal na popularnym letnim festiwalu Canal Street. Dwie godziny później Stenshorne zgłosiła zaginięcie partnerki. Policja nie ma informacji, gdzie w chwili wypadku przebywała Stenshorne, jednak nie jest ona traktowana jako podejrzana. Wszystko wskazuje na wypadek bez udziału innych osób.

Do tragicznego zdarzenia mogła przyczynić się pogoda - ci, którzy przebywali w Arendal i na Tromoyi w sobotnią noc, mówią, o deszczu, burzy z piorunami i fatalnej widoczności w okolicy. W takich warunkach Skofterud mogła nie zauważyć jakiejś przeszkody i rozbić się o skały. Zwłaszcza, że w rejonie wypadku linia brzegowa jest zdradliwa.

Pierwsze ustalenia policji, przekazane dziennikarzom w poniedziałek, potwierdzają teorię nieszczęśliwego wypadku spowodowanego złą pogodą. - W okolicy jest dużo wysepek i skał, a tej nocy było wyjątkowo pochmurno i ciemno - powiedział Asbjoern Roenning z łodzi, która znalazła zaginioną.

Mapa okolicy z zaznaczonym miejscem wypadku



- To była pierwsza bardzo ciemna noc od długiego czasu. Takie warunki są wyzwaniem nawet w terenie, który się zna. Tym razem coś poszło nie tak. To była wypadkowa ciemności i poruszania się pojazdem, który może rozwinąć dużą prędkość - stwierdził śledczy Torbjoern Trommestad z oddziału policji w Arendal. Dodał, że wypadek zdarzył się najprawdopodobniej około północy, a śledczy mają już jasny obraz tego, co się wydarzyło - po przesłuchaniu świadków są już pewni, że w chwili wypadki Skofterud była sama. Czekają jeszcze na wstępne wyniki autopsji. - To niesamowicie smutny wypadek, nie żadna duża i skomplikowana sprawa kryminalna - podkreślił.

Gwiazdy oddały honory
Na śmierć wieloletniej koleżanki bardzo emocjonalnie zareagowały najsławniejsze norweskie biegaczki. "Straciłam jedną z najlepszych przyjaciółek. Dziewczynę, która rozświetlała cały pokój, gdy do niego wchodziła, która dawała mnóstwo energii, miłości i troski. Przywołuję wszystkie nasze wspólne miłe chwile i doświadczenia, te z biegowej trasy i spoza niej. Będę za nią tęsknić" - napisała Therese Johaug.

"Jestem wstrząśnięta i zszokowana tą okropną wiadomością. Droga Vibeke, odeszłaś o wiele za wcześnie" - pożegnała Skofterud Marit Bjoergen. "Była trudną rywalką na trasie, ale przede wszystkim najcieplejszą, najserdeczniejszą i najzabawniejszą osobą na świecie. Nigdy nie było z nią nudno, pozostanie po niej niemożliwa do wypełnienia pustka" - dodała największa gwiazda światowych biegów narciarskich.

"Była kolorowym blokiem, nie zwykłą kartką A4. Spoczywaj w pokoju, Vibeke - napisał na Facebooku Petter Northug, najsławniejszy norweski biegacz. - Trudno jest znieść, że tak pozytywnej i pełnej życia osoby, jak Vibeke, nie ma już z nami - powiedziała Charlotte Kalla, szwedzka multimedalistka, której zdarzało się trenować razem z Norweżkami.

Najbardziej przepełniony emocjami wpis zamieściła w internecie partnerka Skofterud. "Vibeke, jesteś moja miłością, moją ukochaną moją bohaterką, mentorką i najlepsza przyjaciółką. Mówiłyśmy, że my dwie na zawsze. Powinnyśmy się zestarzeć i zgrzybieć razem. Bez ciebie będzie tak smutno i tak trudno. Dałaś mi tak wiele - wdzięczność, śmiech, radość, wiedzę, miłość. Kocham cię." - tak Stenshorne podpisała na Instagramie wspólną fotografię ze Skofterud.

Rzecznik rodziny Pal Tommerhoel podziękował za liczne wyrazy wsparcia, jakie otrzymali bliscy zmarłej, jednak poprosił też, żeby pozwolić im przeżywać stratę w ciszy i spokoju. - To poruszające, jak wielu ludzi dotknęła ta tragedia. Otrzymanie tak wspierających wiadomości w momencie, gdy komuś kończy się świat i wszystko wydaje się beznadziejne, jest bardzo budujące. Trzeba jednak pamiętać, że członkowie rodziny stracili córkę i siostrę, dla nich Vibeke nie była osobą publiczną, była kimś bliskim - powiedział.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×