Kilkanaście minut pozostało do jednego z najważniejszych biegów w karierze dla Petry Majdić. Słowenka wraz Justyną Kowalczyk oraz Marit Bjoergen była jedną z głównych faworytek do złota w sprincie stylem klasycznym na igrzyskach w Vancouver, który został rozegrany dokładnie 11 lat temu. Zapoznawała się z trasą przed rozpoczęciem kwalifikacji. I nagle przydarzył się tragiczny wypadek.
Zawodniczka przewróciła się na jednym ze zjazdów. W tej części trasa nie była w ogóle zabezpieczona przez organizatorów. Biegaczka spadła ze skarpy kilka metrów w przepaść i uderzyła o skałę. Dla wielu byłby to koniec marzeń o medalu, ale nie dla niej. Petra Majdić nie chciała nawet słyszeć o wycofaniu się z rywalizacji.
Wielka faworytka
Petra Majdić była jedną z głównych kandydatek do zdobycia złota na igrzyskach w Vancouver. W sprincie od kilku lat stawała na podium w większości zawodów. Przed igrzyskami aż 20 razy wygrywała biegi rozgrywane w ramach Pucharu Świata.
ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Dawid Kubacki: Nieprzespane noce? Mam złote dziecko
W sezonie 2008/2009 była o krok od zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jej marzenia przekreśliła jednak znakomita postawa Justyny Kowalczyk w końcówce sezonu. Polka wygrała Finał PŚ rozgrywany w Szwecji i w ostatnim wyścigu odebrała biegaczce ze Słowenii Kryształową Kulę.
W Tour de Ski w sezonie 2009/2010 Petra Majdić była główną rywalką Justyny Kowalczyk w walce o triumf. Zawodniczce niewiele zabrakło do odniesienia zwycięstwa w tej imprezie. Przegrała trofeum z Justyną Kowalczyk dopiero podczas ostatniego etapu. Wszyscy typowali, że to Słowenka będzie jedną z głównych rywalek Polki na igrzyskach.
Niesamowita wola walki
Petra Majdić po bolesnym wypadku tuż przed sprintem przystąpiła do kwalifikacji. Organizatorzy przystali na jej prośbę, wystartowała jako ostatnia. Słowenka przeszła eliminacje, biegła jednak z ogromnym bólem i uzyskała 19. czas.
Biegaczka po kwalifikacjach przeszła szybkie badania, które jednak niczego nie wykazały. Słowenka zdecydowała się wystartować w zawodach. Jak dowiedzieliśmy się później, upadek ze skarpy sprawił, że miała aż pięć złamanych żeber oraz przebite płuco. - Coś nie tak było z żebrami, ale nie wiedzieliśmy, że sprawa jest tak poważna - mówiła później w rozmowie z "Super Expressem".
Słowenka poradziła sobie z bólem i wygrała w cuglach swój bieg ćwierćfinałowy. W półfinale nie było już tak dobrze, zajęła wprawdzie czwarte miejsce, ale mogła cieszyć się do awansu do finału z grona szczęśliwych przegranych. Niewiele wskazywało jednak na to, że w decydującym biegu może powalczyć o miejsce na podium.
W finale tempo nadawały znakomicie spisujące się na tych igrzyskach Marit Bjoergen oraz Justyna Kowalczyk. Norweżka wygrała z Polką na finiszu, a Petra Majdić walczyła o brąz z Anną Olsson. Ostatecznie to Słowenka okazała się lepsza od Szwedki i stanęła na najniższym stopniu podium.
Nie miała jednak siły cieszyć się z brązowego medalu. Tuż po przekroczeniu linii mety padła na śnieg i nie była w stanie się podnieść. Sytuacja wyglądała dramatycznie. Petra Majdić została zniesiona z trasy i przewieziona do szpitala. Podczas dekoracji nie była w stanie wejść samodzielnie na podium olimpijskie, musiała skorzystać z pomocy. Nie wystartowała już w żadnym biegu na igrzyskach w Vancouver.
FIS obwiniało zawodniczkę
Za nienajlepiej zabezpieczoną trasę nie chcieli wziąć odpowiedzialności włodarze FIS-u. Prezes rady wykonawczej komitetu biegów narciarskich próbował zrzucić winę na zawodniczkę. - W miejscu, w którym upadła, nie podążała idealną linią - stwierdził Vegard Ulvang w rozmowie z agencją Reuters.
Słowenka nie zgadzała się jednak z tą interpretacją i postanowiła walczyć o swoje. - Skoro mówią, że nie było nic złego z trasą, to dlaczego z każdym dniem ta część jest coraz bezpieczniejsza? Nie zgadzam się z tym. Upadek przydarzył się mi i nikt nie przeprosił za to, co się stało - odpierała ataki Petra Majdić w rozmowie z agencją Reuters.
Upadek w Vancouver oznaczał dla biegaczki koniec sezonu. Zawodniczka straciła szanse na powalczenie z Justyną Kowalczyk o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Na następne igrzyska Słowenka już nie pojechała. Sezon 2010/2011 był jej ostatnim w zawodowej karierze.
Petra Majdić na powrót do rywalizacji musiała czekać aż do listopada. Dokonała jednak tego w wielkim stylu, bowiem podczas zawodów w fińskiej Ruce dwukrotnie stanęła na podium. Później wygrała dwa biegi rozgrywane w ramach Tour de Ski oraz sprint w Otepaa. Na mistrzostwach świata w Oslo powtórzyła wynik z igrzysk i wywalczyła brązowy medal w sprincie, który tym razem rozgrywany był stylem dowolnym.
Po sezonie 2010/2011 zawodniczka zdecydowała się zakończyć karierę w wieku zaledwie 31 lat. Do dziś jest najbardziej utytułowaną Słowenką w historii biegów narciarskich. Z 24 zwycięstwami w zawodach Pucharu Świata zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji wszech czasów.
Czytaj więcej:
Narciarstwo alpejskie. Wielki sukces Maryny Gąsienicy-Daniel na MŚ!
MŚ w narciarstwie alpejskim. Slalom równoległy pełen niespodzianek. Pierwsze złoto dla Francji