Mistrzyni WBC broni Imane Khelif. "Nie zasługuje na takie traktowanie"

Getty Images / Fabio Bozzani / Imane Khelif
Getty Images / Fabio Bozzani / Imane Khelif

Trwa dyskusja na temat występów Imane Khelif w turnieju igrzysk olimpijskich z udziałem kobiet. W obronie Algierki wypowiedziała się mistrzyni WBC Skye Nicolson. - Nie zasługuje na takie traktowanie - powiedziała w instagramowym nagraniu.

Angela Carini przegrała czwartkową walkę o ćwierćfinał bokserskiego turnieju olimpijskiego kobiet w kategorii do 66 kg z Imane Khelif. Włoszka poddała się po zaledwie 46 sekundach. Pojedynek wywołał wiele kontrowersji w mediach, ponieważ Algierka "wygląda jak mężczyzna" i wydaje się silniejsza od rywalek, a w zeszłorocznych mistrzostwach świata została zdyskwalifikowana za zbyt wysoki poziom testosteronu.

Po tych wydarzeniach, na zawodniczkę z Afryki wylała się fala hejtu. Podobny los spotkał reprezentantkę Tajwanu Lin Yu-Ting, która podobnie jak Imane Khelif, w przeszłości była dyskwalifikowana przez federację IBA, w związku z wątpliwościami dotyczącymi jej płci.

W obronie zawodniczek wypowiedziała się australijska mistrzyni WBC Skye Nicolson, która na swoim instagramowym profilu opublikowała krótki komunikat, w którym skrytykowała Włoszkę za wywołanie afery. Odniosła się również do licznych, komentarzy, atakujących Imane Khelif.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Polacy i słynna klątwa ćwierćfinałów. "Dostajesz w dyńkę i odpadasz"

- Chcę wyjaśnić kilka rzeczy. Po pierwsze walczyłam i sparowałam obiema dziewczynami. Urodziły się jako kobiety. Dorastały jako dziewczęta i jako kobiety. Przez cały czas rywalizowały jako kobiety. To nie są naturalnie urodzeni mężczyźni, którzy postanowili nazywać siebie kobietami lub identyfikować się jako kobiety, aby walczyć z kobietami na olimpiadzie  - powiedziała mistrzynie federacji WBC w opublikowanym nagraniu.

Australijka stwierdziła, że fala hejtu, jaka wylała się na reprezentantki Algierii i Tajwanu, jest dla obu bardzo krzywdząca. Potępia również wygłaszanie opinii przez fanów sportu, bez prawidłowego rozpoznania tematu.

- Jest to trochę niejasna kwestia, ale uważam, że nadużywanie władzy i wpływów mediów oraz to, że ludzie podchwytują tę wersję, nie znając wszystkich szczegółów, jest po prostu okropne. Te dziewczyny reprezentowały swój kraj wielokrotnie przez wiele, wiele lat jako wojowniczki i nie zasługują na takie złe traktowanie. Miały dużo pecha, że znalazły się w takiej sytuacji - stwierdziła Nicolson.

Czytaj także:
Paryż 2024: O geście reprezentantki Afganistanu mówi cały świat

Komentarze (0)