"Prawda nie jest ujawniana". Mocny głos ws. finałowej rywalki Szeremety

Getty Images / Stefan Matzke - sampics/Getty Images /  Lin Yu-Ting
Getty Images / Stefan Matzke - sampics/Getty Images / Lin Yu-Ting

Przed mistrzostwami świata organizacji World Boxing wybuchło zamieszanie związane z testami płci Lin Yu-Ting. Tajwański dziennikarz Chia Ming Chen w rozmowie ze sport.pl wyjaśnił, dlaczego tamtejsze media nie będą dochodzić prawdy w tej sprawie.

W tym artykule dowiesz się o:

Lin Yu-Ting na igrzyskach olimpijskich w Paryżu pokonała Julię Szeremetą w finale kat. do 57 kg i sięgnęła po złoty medal. Później jednak nie startowała w zawodach organizowanych przez World Boxing, która decyzją MKOl tymczasowo zarządza boksem olimpijskim.

Organizacja przed wrześniowymi mistrzostwami świata wprowadziła obowiązkowe testy płci. Trener Yu-Ting informował, że zawodniczka poddała im się zgodnie z procedurą. Wyniki miały zostać wysłane do World Boxing, jednak zdaniem Tajwańskiej Centralnej Agencji Informacyjnej federacja nie wystosowała żadnej odpowiedzi. W efekcie Lin Yu-Ting nie wystartowała w Liverpoolu.

ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki zrównał z ziemią freak fighty. "Nie chciałbym przynieść wstydu"

Tajwański dziennikarz sportowy Chia Ming Chen w rozmowie ze sport.pl dość jednoznacznie zaznaczył, że zagadka badań genetycznych mistrzyni olimpijskiej może zostać nierozwiązana. Miejscowe media nie palą się bowiem do tego, by wyjaśnić rodzące się wątpliwości. Wydaje się również mało prawdopodobne, by miały wywierać presję na samą zawodniczkę.

Sytuacja Lin na Tajwanie przypomina sytuację z czasów ZSRR - prawda nie jest ujawniana. Lokalni dziennikarze sportowi są w większości dobrze opłacani przez miejscowe federacje sportowe. Zawsze mówią to, czego chce rząd, nie ujawniają żadnych skandali, nawet jeśli coś wiedzieli, to wolą milczeć, dopóki coś nie wybuchło - stwierdził.

Ostatnio Yu-Ting wzięła udział w swoich pierwszych od ponad roku zawodach. Były to Narodowe Igrzyska Tajwańskie - zmagania o charakterze lokalnym, w których mogą startować tylko sportowcy z tego kraju.

29-latka zmieniła kategorię wagową i rywalizowała w turnieju do 60 kg. Wygrała go z ogromną łatwością - jej pierwsza rywalka nie weszła z nią do ringu, a dwie kolejne poddały walkę już w pierwszej rundzie. Chia Ming Chen podkreślał, że Yu-Ting przy okazji tych zawodów nie była zbyt aktywna medialnie i w ostatnich dniach nie udzieliła wywiadu żadnej dużej tajwańskiej redakcji. 

- Lin była nie tylko uczestniczką, ale i ambasadorką igrzysk - stwierdził dziennikarz. 29-latka po raz szósty z rzędu wygrała te zawody. Według Chia Ming Chena otrzymała za to 400 tys. dolarów tajwańskich (ponad 47 tys. zł - przyp. red.). Dodatkowo jej rodzinne miasto, Nowe Tajpej, miało przekazać jej kolejne 200 tys. dolarów tajwańskich (23,5 tys. zł). Inni uczestnicy zmagań o takich kwotach mogli tylko pomarzyć.

Komentarze (1)
avatar
Anna Kropacz
26.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przecież to chłop 
Zgłoś nielegalne treści