Gdy w sierpniu 2019 roku schodził z ringu jako zwycięzca pojedynku z Chrisem Arreolą, jego bilans był perfekcyjny: 20 walk i tyle samo zwycięstw.
Adama Kownackiego udało się jednak złamać. Dokonał tego Robert Helenius... i to dwukrotnie. Potem polski bokser przegrał po raz trzeci, tym razem z Ali Erenem Demirezenem w lipcu tego roku.
Taka seria bez zwycięstwa nie zraża jednak Kownackiego w drodze po marzenia. - Cel jest nadal taki sam. Taki, jaki był zawsze - mówi w "Przeglądzie Sportowym".
Jest nim walka o mistrzostwo świata i zdobycie tytułu. - Co chcę jeszcze osiągnąć? Pokazał to Andrzej Gołota. To osoba, która przyciągnęła mnie do boksu. Mimo porażek można dostać jeszcze szansę zdobycia tytułu mistrza świata. I to nie raz, a trzykrotnie - dodał.
I "Babyface" przypomniał właśnie historię kariery Andrzeja Gołoty. Kownacki wyliczył, że ten po przegranych z Lewisem, Grantem oraz "przedziwnym starciu" z Tysonem otrzymał jeszcze trzy razy szansę zawalczenia o mistrzostwo świata.
- Widzę tę szansę, sytuacja Gołoty pokazuje, że ta walka w moim przypadku jest jeszcze możliwa - oznajmił Kownacki.
33-latek do ringu chce wrócić najpóźniej na początku 2023 roku. - Były już wstępne rozmowy o powrocie, otrzymałem również parę ofert z Polski, więc już zacząłem trenować - zakończył.
Zobacz także:
Gwiazdor boksu na dopingu. Co z pojedynkiem?
Zwariował?! Usyk wyjawił, co powiedział Fury
ZOBACZ WIDEO: "Jeśli nie wygra, nie wiem, co jest grane". Pawlak wskazał faworyta walki Chalidow - Pudzianowski