Wilder powrócił. Przerażający nokaut!

Getty Images / Na zdjęciu: walka Deontay Wilder - Robert Helenius
Getty Images / Na zdjęciu: walka Deontay Wilder - Robert Helenius

Kibice boksu musieli czekać rok na powrót Deontaya Wildera na ring. Amerykanin wrócił z przytupem. W walce wieczoru gali w Barclays Center na Brooklynie pokonał Roberta Heleniusa. Fina doskonale znają polscy kibice.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Helenius przystąpił do pojedynku z Deontayem Wilderem po dwóch wygranych walkach z Adamem Kownackim, choć ostatnią z nich stoczył w październiku 2021 roku - w tym samym dniu, w którym Wilder przegrał starcie o pas mistrzowski WBC z Tysonem Furym.

Faworytem sobotniego pojedynku był mimo wszystko Wilder. W przeszłości Amerykanin aż 10 razy potrafił bronić pasa mistrza świata, a zastopował go dopiero wyżej wspomniany Fury. Wilder marzy o powrocie na szczyt i w starciu z Heleniusem pokazał, że wciąż ma piorunujący cios.

36-latek uporał się z "Nordyckim Koszmarem" już w pierwszej rundzie. Na początku zachowywał spokój, czym uśpił czujność przeciwnika. Tuż przed gongiem kończącym rundę posłał na głowę Fina potężny cios z prawej ręki. Od razu było widać, że Helenius nie będzie w stanie kontynuować walki. 38-letni pięściarz długo nie podnosił się z desek.

ZOBACZ WIDEO: "Jeśli nie wygra, nie wiem, co jest grane". Pawlak wskazał faworyta walki Chalidow - Pudzianowski

Tymczasem Wilder sięgnął po 43. zwycięstwo w karierze i 42. nokaut. Mimo dwóch porażek i remisu w pojedynkach z Tysonem Furym bilans Wildera wciąż robi ogromne wrażenie.

O sile ciosu amerykańskiego pięściarza przekonał się w przeszłości m.in. Artur Szpilka. Obaj panowie mierzyli się w styczniu 2016 roku. Wówczas Wilder pokonał Polaka przez piorunujący nokaut w dziewiątej rundzie.

Czytaj także:
Błyskawiczna robota w walce wieczoru FEN 42. Mistrz potwierdził klasę

Źródło artykułu: