Stracie z Tysonem Furym było dla Francisa Ngannou debiutem w boksie zawodowym. Były czempion UFC porzucił mieszane sztuki walki i spróbował swoich sił w ringu. Zaczął od dużego wyzwania, jakim była walka z Furym. I był bardzo blisko sprawienia gigantycznej sensacji.
Już w 3. rundzi Ngannou posłał Fury'ego na deski. Wyraźnie zamroczony Brytyjczyk wstał z ringu i kontynuował walkę. Uniknął nokautu i ostatecznie odwrócił losy pojedynku. Sędziowie - choć niejednogłośnie - to właśnie "Królowi Cyganów" przyznali zwycięstwo.
Porażka w takim stylu jest dobrą informacją dla Ngannou. Kameruńczyk może przebierać w ofertach na wielkie bokserskie walki, a co za tym idzie: zarobić ogromne pieniądze. Jako jego kolejnego rywala wskazuje się Deontay Wilder, który jeszcze kilka lat temu był mistrzem świata wagi ciężkiej. Jedną z walk stoczył z Artura Szpilką.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wkrótce skończy 47 lat. Jedno u "Pudziana" się nie zmienia
I właśnie Szpilka zabrał głos na temat potencjalnej kolejnej walki Wildera. Odpowiedział w mediach społecznościowych na pytanie zadane przez znanego dziennikarza Przemysława Garcarczyka dotyczące starcia Wilder - Ngannou.
"Myślę, że w tym przypadku będzie KO" - napisał Szpilka. Potem uściślił: "Że Wilder zafunduje mu KO, ale emocji będzie" - dodał.
Kiedy odbędzie się pojedynek Wildera z Ngannou? Tego jeszcze nie wiadomo. Obie strony dopiero rozpoczęły rozmowy dotyczące organizacji walki.
Czytaj także:
Co za wyczyn młodych Polaków na mistrzostwach Europy! Grad medali
Fury był bliski kompromitacji. Kuriozalne tłumaczenia